Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81782

przez ~jakbylammala ·
| Do ulubionych
Pierwsza klasa podstawówki.

Mieliśmy obowiązkowe lektury... wiadomo, każdy je miał.
Trzeba było wypożyczyć z biblioteki, a szkolna - no cóż - pod nosem.

Koleżanka z klasy miała dużą wadę wymowy. Nie mówiła R, SZ, L, Ł... ale jak już się z nią rozmawiało to nie tylko się ją rozumiało, ale zauważalne było, że powoli "uczy" się wymawiać te trudne dla niej litery czy spółgłoski.

Dramat nastąpił, gdy mieliśmy przerabiać "Dzieci z Bullerbyn". Bibliotekę w naszej szkole prowadziły albo dziewczyny z wyższych klas (7-8) albo stażystki. Wszyscy po kolei chodziliśmy wypożyczyć tę książkę, ale moja ww. koleżanka wybiegła z biblioteki z płaczem. Ów panie kazały jej wymawiać tytuł aż do skutku, śmiejąc się z niej na całą bibliotekę, że nie potrafi tego poprawnie wymówić.

Prawie cała klasa była przy tym... prawie nikt nie przeczytał tej książki. Nadal jej nie lubię, ale chyba tylko dlatego, że kojarzy mi się z tą sytuacją.

Oczywiście, ponieważ klasa nie była przygotowana z lektury, zarządzono zebranie rodziców. Jak wyszło co i jak (bo wiele dzieciaków o zaistniałej sytuacji mówiło), panie w magiczny sposób zrobiły się miłe na tydzień, a następnie zniknęły z biblioteki na zawsze.

Pojawiła się za to najzupełniej normalna, fajna i miła Pani Hania.

szkoła podstawówka biblioteka lektura lektury nauka lekcje wada logopeda

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (199)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…