Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81862

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Nie jestem jeszcze mamą, ale praktycznie wszystkie moje koleżanki już tak, więc większość imprez na jakie jestem zapraszana to imprezy dzieciowe. I na ostatniej z nich byłam świadkiem takiej oto sytuacji.

Ciepło, dzieci na dworze przed domem, impreza urodzinowa typowo. Są prezenty, tort, posiłek, zabawy w chowanego itp. W pewnym momencie dzwonek do drzwi. Gospodyni idzie otworzyć i...

G - Ooo, Magda, Patryczek, nie wiedziałam, że będziecie.
M - No wiesz nie dostaliśmy zaproszenia, ale wszyscy z okolicy tu są, więc pomyśleliśmy, że pewnie zapomniałaś nam powiedzieć ostatnio, że robisz urodziny synkowi.
G - (lekko zmieszana) - Tak tak, wejdźcie.

G wróciła do towarzystwa dorosłego i powiedziała, że najprawdopodobniej urodziny jej synka będą zepsute. Specjalnie nie dawała im znać o imprezie, ale dzielnica domków jednorodzinnych, wszyscy się znają, nie dało się ukryć.

I tak oto Patryczek, lat 6, dołączył do grupy. Dzieci też nie chciały się z nim bawić, ale nie było wyjścia.

1) Hasło: oglądamy ulubiony film solenizanta "Gdzie jest Nemo". Po kilkunastu minutach rozległ się ryk Patryczka, bo kogoś tam zabili na początku (nie znam fabuły wybaczcie). Mama nie mogła go uspokoić prawie do końca filmu. Jego wycie było słychać mimo bycia w drugim pokoju. Chłopak dostał po prostu spazmu. Oczywiście Magda na początku nie pomyślała, żeby z nim wyjść do osobnego pomieszczenia, dopiero inne mamy ją o to poprosiły. Reszta towarzystwa dokończyła film, ale widziałam, że solenizantowi jest trochę przykro. Nie do końca rozumiał, dlaczego kolega płacze i (jak się potem okazało) myślał, że to jego wina.

2) Podczas zabawy w berka Patryczek dostał szału, bo ktoś go tam poklepał wyznaczając na tego ganiającego. Kolejne spazmy były, gdy został znaleziony podczas zabawy w chowanego.

3) Tort był dzielony na wszystkich zaraz po odśpiewaniu "Happy birthday". Patryczek zaczął znowu wyć, bo on chce "sto lat". Solenizant, Pawełek, a właściwie pół na pół z "Paul", ze spuszczoną głową, ale jednak dobitnie powiedział, że woli "Happy birthday" i że nie lubi "sto lat", bo on będzie żyć dłużej niż sto lat! Towarzystwo dorosłe w śmiech, ciekawa logika jak na 7-latka, no ale mama Patryczka powiedziała, że moglibyśmy zrobić mu przyjemność i zaśpiewać. Pomysł się nie spodobał, bo połowa dzieciaków nie znała polskiego nawet. Potem Magda podeszła do Pawełka i (w jego urodziny!!) powiedziała tylko "widzisz, co zrobiłeś?" To tylko utwierdziło chłopca w poczuciu winy.

2) Prezent od Patryczka nie spowodował u solenizanta oczekiwanej reakcji, więc Patryczek zaczął wyć i bić! Pawełka krzycząc, że jest niedobry.

3) Tort był orzechowy tak w ogóle. Patryczek nie dość że wypluł, to jeszcze rzucił papierowym talerzykiem z krzykiem, że fuuu on nie będzie jadł tego gówna. Porcja tortu wylądowała w dmuchanym basenie. Magda miała tupet, serio. Zaczęła awanturę, że chyba powinniśmy wiedzieć, że są weganami i że Patryczek nie może tego jeść.

G - ale ten tort jest wegański.
M-słucham?
G - słyszałaś mnie. Tort jest wegański, a orzechy też są wegańskie, nie wiem czy wiesz.
M - ale mój synek ma alergię na orzechy!
G - a co mnie to obchodzi?

Towarzystwo zastygło. Gospodyni zagoniła dzieci na podwórko i zamknęła przeszklone drzwi pomiędzy salonem a ogrodem. Podeszliśmy wszyscy do wyjścia, Gospodyni zaprosiła nas oraz Magdę z Patryczkiem i zaczęła konfrontację.

G - posłuchaj mnie teraz uważnie. Specjalnie nie dawałam Ci znać o imprezie bo nie chciałam żebyście przychodzili. Twój syn nie umie bawić się z innymi i nie umie sobie radzić z większymi bodźcami jakimikolwiek. To nie pierwszy raz, kiedy odwala takie akcje. Kilka miesięcy temu na imprezie u Helen dostał szału, bo na stole jest królik. Ja z mężem szanujemy to, że nie każdy jest wege, ale Twój syn płakał nad zabitym zwierzątkiem jakby zabili mu ojca. A Ty zamiast zabrać go od stołu, to zaczęłaś awanturę z gospodarzami. Dodatkowo ostatnio na basenie, na który poszliśmy grupą, Patryczek płakał cały czas, bo zjeżdżalnie miały być żółte, a były niebieskie. Generalnie uważam, że Twój syn zaczyna mieć lekki autyzm, bo aż się cały trzęsie, kiedy coś nie idzie po jego myśli. Nie lubi dotyku, nie lubi jak ktoś do niego mówi nawet! Nie umie sobie radzić z bodźcami typu zmiana pogody. Potrafi dostać ataku złości, ba zamiast słońca jest deszcz. Dlatego bardzo Cię proszę, abyś już wyszła z synem i wróciła, kiedy będzie umiał żyć z innymi.

Wiedziałam, że Gospodyni ma rację. Co innego sporadyczne dziecięce fochy, a co innego w przypadku Patryczka. To dziecko, jakkolwiek miłe, nie umiało sobie poradzić z czymkolwiek. Potrafił nagle dostać ataku paniki, bo uzmysłowił sobie, że ma na sobie zieloną koszulkę, a miała być niebieska. Nie pytajcie o kontekst, ale pamiętam to jak dziś.

G - przykro mi Magda, ale nie radzisz sobie z własnym dzieckiem.

Magda z Patryczkiem wyszła oczywiście oburzona. Wygrażała się, że dyskryminujemy jej synka bo jest wrażliwy.

Reszta urodzin na szczęście się udała. Dzieciaki szybko zapomniały o Patryczku, tylko my dorośli zastanawialiśmy się nad tym, czy rzeczywiście Magda z Patryczkiem nie powinna pójść do psychologa.

EDIT:
Tata Patryczka siedzi wiecznie w pracy, więc synek wychowywany jest praktycznie tylko przez mamę. Moim zdaniem jest to autyzm, bo furia i szał do jakich dochodzi są inne niż te, które widziałam do tej pory. Trzęsienie się, bicie pięściami ścian aż pojawia się krew. Jak zostanie dotknięty to drapie to miejsce aż do czerwoności. Kiedy się złości, to tak potrafi się złapać za włosy, że je wyrywa. Przykre, że matka nie widzi problemu i uważa, że synek jest tylko wrażliwy. Jej zaniedbanie i bagatelizowanie problemu zniszczy to dziecko już za kilka lat. Przykre to.

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 210 (254)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…