Będzie o kontaktach na linii urząd miasta-obywatel.
W maju zeszłego roku, brat się ożenił i wyprowadził się od rodziców na "swoje" mieszkanie. W tym samym mieście co rodzice, kilka(naście), w zależności od ruchu, minut jazdy samochodem. Że brat dalej mieszkał w tym samym mieście, tylko zmienił adres, więc wszelkie urzędowe sprawy i zmiany adresu załatwiał sobie w tym samym urzędzie.
W związku z tym w domu rodziców ubyła jedna zameldowana osoba i rodzicom przysługiwała mniejsza miesięczna opłata za wywóz nieczystości, którą trzeba urzędowi płacić. Wysokość opłaty liczy się od ilości osób, które mieszkają pod danym adresem, opłatę płaci właściciel nieruchomości. Rodzice, i my, jakoś mieliśmy inne sprawy na głowie i dalej płaciliśmy (tzn. ja albo brat zawsze robimy to za rodziców przez bankowość internetową z ich konta. Rodzice dają rachunki co i ile trzeba zapłacić) starą wyższą opłatę.
Tak po Wielkanocy, przyszedł list z urzędu miasta do ojca. Ma się stawić w ciągu 7 dni w urzędzie, bo od września 2017, nie uiszcza opłat za wywóz nieczystości w wymaganych kwotach. Sens taki, ale oczywiście napisane w urzędowym języku z paragrafami, ewentualnymi karami za brak stawienia się. No to sprawdzamy w banku, płatności szły miesiąc w miesiąc, no to drukujemy potwierdzenia, robimy szybki rachunek sumienia, czy przyszło jakieś pismo ze zmianą stawki lub zmianą numeru konta. Nikt sobie nie przypomina, a mieszkamy wszyscy w tym samym mieście, więc, jak już i tak pisma o zmianach powinny były przyjść również do nas.
Uzbrojony w potwierdzenia zapłaty i pismo, ojciec jedzie do urzędu miasta dowiedzieć się o co chodzi. Okazało się, że ojciec został wezwany, bo ma nadpłatę na opłatach za śmieci, bo urząd zauważył, że brat się wyprowadził i urząd sam od siebie skorygował stawkę. Na zarzut ojca, czemu tego nie napisali od razu, że jest nadpłata tyle i tyle, tylko napisali tak, jakby zalegał, strasząc konsekwencjami niepłacenia oraz niestawienia się, pani stwierdziła, że taką mają procedurę i teraz, dlatego, że ojciec się stawił w urzędzie, urząd może wysłać drugie pismo, z dokładną informacją ile, gdzie i jak nadpłata zostanie rozliczona.
A dlaczego pani nie może powiedzieć od razu przynajmniej kwoty nadpłaty? Bo tymi pismami zajmuje się dział księgowości i kancelaria, która wysyła listy i nawet nie wie kto się tam tym zajmuje, a ona może tylko odfajkować, że ojciec się stawił i wysłuchał o co chodzi.
W maju zeszłego roku, brat się ożenił i wyprowadził się od rodziców na "swoje" mieszkanie. W tym samym mieście co rodzice, kilka(naście), w zależności od ruchu, minut jazdy samochodem. Że brat dalej mieszkał w tym samym mieście, tylko zmienił adres, więc wszelkie urzędowe sprawy i zmiany adresu załatwiał sobie w tym samym urzędzie.
W związku z tym w domu rodziców ubyła jedna zameldowana osoba i rodzicom przysługiwała mniejsza miesięczna opłata za wywóz nieczystości, którą trzeba urzędowi płacić. Wysokość opłaty liczy się od ilości osób, które mieszkają pod danym adresem, opłatę płaci właściciel nieruchomości. Rodzice, i my, jakoś mieliśmy inne sprawy na głowie i dalej płaciliśmy (tzn. ja albo brat zawsze robimy to za rodziców przez bankowość internetową z ich konta. Rodzice dają rachunki co i ile trzeba zapłacić) starą wyższą opłatę.
Tak po Wielkanocy, przyszedł list z urzędu miasta do ojca. Ma się stawić w ciągu 7 dni w urzędzie, bo od września 2017, nie uiszcza opłat za wywóz nieczystości w wymaganych kwotach. Sens taki, ale oczywiście napisane w urzędowym języku z paragrafami, ewentualnymi karami za brak stawienia się. No to sprawdzamy w banku, płatności szły miesiąc w miesiąc, no to drukujemy potwierdzenia, robimy szybki rachunek sumienia, czy przyszło jakieś pismo ze zmianą stawki lub zmianą numeru konta. Nikt sobie nie przypomina, a mieszkamy wszyscy w tym samym mieście, więc, jak już i tak pisma o zmianach powinny były przyjść również do nas.
Uzbrojony w potwierdzenia zapłaty i pismo, ojciec jedzie do urzędu miasta dowiedzieć się o co chodzi. Okazało się, że ojciec został wezwany, bo ma nadpłatę na opłatach za śmieci, bo urząd zauważył, że brat się wyprowadził i urząd sam od siebie skorygował stawkę. Na zarzut ojca, czemu tego nie napisali od razu, że jest nadpłata tyle i tyle, tylko napisali tak, jakby zalegał, strasząc konsekwencjami niepłacenia oraz niestawienia się, pani stwierdziła, że taką mają procedurę i teraz, dlatego, że ojciec się stawił w urzędzie, urząd może wysłać drugie pismo, z dokładną informacją ile, gdzie i jak nadpłata zostanie rozliczona.
A dlaczego pani nie może powiedzieć od razu przynajmniej kwoty nadpłaty? Bo tymi pismami zajmuje się dział księgowości i kancelaria, która wysyła listy i nawet nie wie kto się tam tym zajmuje, a ona może tylko odfajkować, że ojciec się stawił i wysłuchał o co chodzi.
Urząd jednego większych miast w Polsce.
Ocena:
151
(175)
Komentarze