Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#82133

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu przeczytałam tu historię o babkach zaczepiających cudzego psa, więc postanowiłam dodać swoją.
Matka Ryśka, czyli matka psa o imieniu Rysiek.
Rysiek ma gdzieś obcych ludzi, ma gdzieś obce psy, ale nie cierpi wiewiórek i kotów. Z tego względu zawsze jest na smyczy.
Majówka. Wchodzimy na jedną taką górkę 1050 m.n.p.m. od 3/4 jej wysokości. Teren raczej pod lekką górkę, w jednym miejscu trzeba tylko spiąć się po 4 dużych kamieniach. Nic ekstremalnego, od parkingu do szczytu spacerkiem 40 minut. Idziemy w składzie ja, Luby i Rysiek. Rysiek z jęzorem na wierzchu, ale morda cieszy się na całą szerokość. Minęło nas z 800 osób, ok 500 zatrzymało się żeby powiedzieć nam że:
1. pies się zmęczył (bo jęzor na wierzchu)
2. katujemy psa (bo jęzor na wierzchu)
3. to brzydki pies ( bo boston- taki chudszy i wyższy francuz)
4. to słodki pies (bo mylą z buldogiem)
5. głodzimy psa (bo chudszy od buldoga z którym go mylą)
6. bo zostało wam 300 metrów- on (pies) nie da rady już- nieście go
7. miałam takiego i on leżał na kanapie
8. w góry nie wolno z psem
9. czy on się nie zesra? (serio! to nie było jednorazowe pytanie)
10. hehe a powinien chrumkać (bo mylą z buldogiem)
Jak już wleźliśmy to dosiedliśmy się do znajomych, Rysiek leży jak król a Luby niby to pokazując mi coś mega ważnego podkarmia go krówką. W takiej sytuacji zastały nas 2 kobiety , oczywiście 50 + i cmokają na niego. Obejrzał się raz, nie zna, zignorował. Te więc podchodzą bliżej i cmokają jakby bardziej. Patrze na nie jak na idiotki, ale myślę sobie, że zaraz pójdą skoro pies ma je gdzieś.
Ale nie, cmokają coraz bardziej a skoro pies nie reaguje, zaczynają rozmowę, niby między sobą, ale na tyle donośnie i rozciągliwie żebyśmy usłyszeli:
K1: głuchy chyba jakiś
K2: nie no zobacz, na chłopaka (w sensie Lubego) reaguje
K1 do Ryśka: mordula choć do PANCI (!!!)
Ja już łapię wkurrrrrtentego
K2: głupi chyba, przyjść nie chce. One jak są wyszkolone to przychodzą. Ja wiem bo ja miałam takiego
K1: miałaś? a co się z nim stało?
K2: a guz mu na tyłku urósł i zdechł
K1: raka miał?
K2: a nie wiem, nie sprawdzałam, ale ten na pewno jest głupi. Zresztą zobacz jaki zaniedbany, spasiony taki, wałki na brzuchu ma (tu dygresja, że zarówno buldogi jak i bostony są nabite, barczyste z wąską dupą oraz mają sporo luźnej skóry w okolicach brzucha, która się wałkuje przy siadaniu)
No i szlag mnie trafił.
Wstałam, podeszłam z Ryśkiem który stojąc jest bardziej niż fitowi jutuberzy i pytam grzecznie z której strony jest zaniedbany.
K2: głodzisz pani tego psa, ja takiego miałam to wiem. On pulchny ma być!
J: tak? to jaki to pies? poza tym, że głupi, bo na obce baby nie reaguje?!
K2: no buldog przecież!
J: nie buldog a boston terrier, ale powinna pani to wiedzieć skoro miała pani TAKIEGO SAMEGO
K2: ten ma płaski ryj i tamten ma płaski ryj, takie same
J: a guz na dupie to nie rak tylko pryszcz i trzeba dać psu zdechnąć bo to zwierze wiec nic nie warte! Nie życzę sobie nawoływania ani dotykania mojego psa przez obcych. Tym bardziej przez takich obcych, co własnego psa nie ratowali. Chce pani kogoś pouczac to zacząć od siebie a nie do obcych się wtrącać
K2: a co to pani taka naburmuszona, wstydziłaby się tak na człowieka drzeć za psa.
J: ten pies jest bardziej wartościowym stworzeniem od pani i nie ruszac mi go, bo skoro podchodzi pani z taka nonszalancja do czyjejś własności to ja nie chce wiedzieć co pani ma na rękach i czym może mojego psa zarazić. Nie dotykać, nie wołać, nie ruszać, żegnam w tym momencie!
W wielkich fochach odeszły, napierdzielać na mnie w innym miejscu, a ja podsumuję to tak:
nie wołaj, nie dotykaj, nie zaczepiaj czyjegoś psa bez zapytania o zgodę właściciela. Nie wiesz nic o psie, nie wiesz czy nie odgryzie Ci ręki, nie wiesz, czy jest na coś chory, uczulony. W taki sposób możesz mu zrobić krzywdę.
Właśnie w taki sposób moja znajoma straciła szczeniaka jamnika, bo ktoś podrapanymi rękoma wygłaskał jej psa, który też miał gdzieś rankę, doszło do zakażenia, wylazły czyraki, weterynarz za późno rozpoznał chorobę, pies zdechł.

ludzie majówka psy spacery

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (29)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…