Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#82332

przez ~HumanEffigy ·
| było | Do ulubionych
O altruiźmie
Zdarza się czasem, że podróżuję do pracy komunikacją miejską. Kiedyś była to codzienność, teraz sporadyczna sytuacja. Choć z reguły jestem uprzejmy i pozytywnie nastawiony do ludzi, to jeśli ktoś zachowa się wobec mnie źle, te cechy wyparowują i objawia się mizantrop. Choć nie uważam się za chama, to bywam bardzo bezpośredni
Tego upalnego dnia wsiadłem do w połowie zapełnionego autobusu i zająłem miejsce przy oknie. Skwar mi nie przeszkadza, więc odpaliłem grę w telefonie i stałem się nieobecny. Kilka przystanków dalej wsiadł dziadek o lasce. Mimo mojego zaabsorbowania zauważyłem go kątem oka, ale tak, jak zauważa się drzewo przy drodze. Wtem ktoś mocno zaczął szturchać mnie od tyłu w ramię. Bardzo tego nie lubię, więc mało uprzejmie, ale wciąż kulturalnie odparłem:
- Co?
Koleś postury Małysza, na oko nieco po 50-tce, o sympatycznej twarzy nachylił się i rzecze:
- byś ustąpił miejsca starszemu Panu
- Któremu? - pytanie według mnie na miejscu, bo starsi byli obaj.
- Temu co wsiadł
- Bym ustąpił, ale nie odezwał się nawet słowem
- Ale to powinieneś sam wiedzieć, że trzeba starszej osobie ustępować
- Jakby poprosił, to nie ma problemu
Wtedy trójnogi dziadek włączył się do konwersacji:
- Przecież widać, że to gamoń, zero kultury niedorozwinięty jakiś
Uśmiechnąłem się, bo takie komentarze mnie bawią i gdybym miał, wyjąłbym popcorn, bo pasażerowie zaczęli się rozkręcać. Krótko mówiąc zostałem zbesztany, zupełnie mając to w dupie. Autobus pomknął dalej, ktoś Trójnogowi miejsca ustąpił tuż obok mnie, sprawa przycichła.
Ale to za mało na puentę, prawda?
Po chwili, ze dwa przystanki dalej wsiadł mały tłumek ludzi, w tym ON. Nazwałem go w myślach (a potem na głos) "Wojownikiem", bynajmniej nie z powodu odwagi, czy postury. Ot, zwyczajny typ koło czterdziestki. Z miejsca przystąpił do ataku szturchając mnie w ramię (co oni mają z tym dotykaniem? mam oddać, czy jak?) i pouczającym głosem pyta:
- nie widzisz, że są starsze osoby i chcą usiąść?
- widzę, że są starsze, ale czy chcą usiąść to nie wiem
- ustąp im miejsca, jest im ciężko, niewychowany jesteś?
Deja Vu?
- Nikt mi nic nie powiedział we własnym interesie nawet po tym, jak mi trujesz dupę, więc nie.
Ponownie kilka osób zaczęło rozkręcać szemrany lincz, ale NIKT o miejsce się nie upomniał. Wojownik natomiast zaczął tyradę o tym, jak to gdy ja się zestarzeję, to będą takich jak ja likwidować zrzucając z wieżowców (wtf?). Gdzieś w głębi dosłyszałem jakieś nieśmiałe nawoływania do rękoczynów. Masa słów o kulturze, moralności i wychowaniu przeplatanych obelgami. Dowiedziałem się, że jestem zerem. Wtedy już najzwyczajniej w świecie uparłem się na amen. Ale Wojownik nie dawał za wygraną. Na kilku kolejnych przystankach zapraszał ludzi wsiadających, żeby zażądali ode mnie ustąpienia im miejsca (serio, tylko na to czekałem, wstałbym uprzejmy i życzliwy). Ale...nikt się nie zgłosił. Hejt krecił się dalej. Wtem Wojownik obrał inna strategię i tu dwa słowa wyjaśnienia:
Mój szef jest pasjonatem powstania Warszawskiego i co roku funduje pracownikom koszulki z tematycznymi nadrukami. Z logo firmy na rękawie, ładne, oryginalne, bo opracowane przez naszego grafika - unikatowe. Lubię je, a że jest to nasza odzież robocza w takiej koszulce właśnie jechałem tego dnia. Kiedy Wojownik się koszulce przyjrzał dodał dwa do dwóch, ale chyba wyszło mu 3, bo zaczął biadolić:
- Wielki Patriota! A zero szacunku dla starszych (co ma piernik do probówki?). Pewnie nawet nie wie czym jest patriotyzm.
Wiem. Ale mam swoją definicję i jej się trzymam. Mocno pokrywa się ze słowami Maleńczuka: "kocham swój kraj tak bardzo, że go nienawidzę". Ale społeczeństwa w to nie mieszam, bo to odrębna kwestia. Na temat samego powstania mam niezbyt pochlebne zdanie, ale koszulka to tylko koszulka i nie utożsamiam się z jej nadrukiem. Wojownik kontynuował:
- Tylko na koszulce patriota. Ale dla ludzi, co walczyli o ten kraj szacunku nie ma.
Znów nie widziałem związku, ale Wojownik najwyraźniej był na fali. Zachłysnął się swoją retoryką i bredził coś przez najbliższe kilka minut. Że jestem wielki panicz, że mnie trzeba prosić. Że On, to nawet jak starsza osoba nie chce, by jej ustępować, to i tak wstaje i ona siada (swoją drogą tak, nieraz to widziałem, można powiedzieć, że to nagminne ale...co to jest kuźwa za jakaś krzywa logika?) Na sam koniec uznałem za stosowne podsumować:
- Ludzie, ludzie...kultury mnie chcecie uczyć, a ja tu słyszę same obelgi i oszczerstwa. Żeby mnie bić, likwidować? To skoro mnie brak kultury, to czego Wam brakuje? - tu zwróciłem się do Trójnoga - Jakbyś był facetem i wsiadając powiedział: "ej, młody, weź mi ustąp miejsca", to nie byłoby problemu. Ale zacząłeś od wyzwisk, tak, czy nie?
- No bo siedzi z tym nosem w telefonie - Trójnóg speszył się dość mocno
- No sory bardzo, moje prawo. Tylko dlaczego mam być życzliwy dla kogoś, kto mnie obraża?
Nagle dało się słyszeć jedynie szum silnika autobusu, bo ujadającym zbrakło argumentów. Po jakimś czasie autobus dotarł
do mojego przystanku i wysiadłem rzucając radosne "do widzenia!". Nikt nie odpowiedział.
Puenta? Proszę bardzo. Myślę, że Wojownik nie tyle chciał bardzo, żeby starsi sobie usiedli. Psychologia tłumu tak działa, że nawet najmniejszy posłuch wśród otaczających jest tak uzależniający, że po chwili chodziło mu tylko o to, żeby mnie zlinczować i nawet, gdyby wstał, nie skończyłoby się przedstawienie. A zatem apeluja, Drodzy Rodacy:
Zajmijcie się sobą, nie jesteście pępkiem świata, który wszyscy muszą dostrzec, usłużyć, podziękować i przeprosić. Wetknijcie nosy w swoje sprawy, to będziemy szczęśliwszym narodem.
Peace

komunikacja_miejska

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (27)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…