Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82614

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia o tym, jak można poznać, że niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci.

Mam kota, który robi furorę wśród znajomych. Ładny. Fotogeniczny. Ciekawy charakter. Jedna ze znajomych zauroczona do tego stopnia, że przy wynajmie kolejnego mieszkania szukała już takich miejsc, żeby nie było problemu ze zwierzęciem. Zdecydowała się na rasowego kota z hodowli. Razem z ówczesnym partnerem wybrali się do hodowli, wybrali kotka, umowa zawarta i po kilku miesiącach wystarczająco samodzielny kotek gotowy do transportu. Znajoma przeszczęśliwa, władowała kupę kasy w kota i w, nazwijmy to, urządzenia peryferyjne.

Nie mija jednak tydzień, a znajoma oznajmia, że kota oddaje. Oficjalny powód (kota nie widziałem na oczy) - kot nie do upilnowania. Bryka, skacze, gryzie kable. Generalnie bez nadzoru 24/7 sprawia wrażenie niebezpiecznego dla siebie. No nic. Zdarza się, prawda? Na szczęście udało się dogadać z hodowlą. Nowy nabywca znaleziony. Kasa odzyskana. Nie było nawet problemu z kuwetą i innymi bajerami, bo nowy właściciel zapłacił znajomej za wszystko.

Nie mija pół roku. Poszukiwania nowego kota. Tym razem bardziej rozważnie. Od czasu urodzenia miotu do odebrania stwora na początku miesiąca znajoma pojechała do hodowli kilka razy, żeby mieć pewność, że tym razem wybierze spokojniejszego kotka. Udało się. Tym razem zaangażowała w procedurę transportu kilka osób, w tym mnie. Zwierzak przeuroczy. Ufny, spokojny, ale żywy jak na małego kota przystało. 5 godzin podróży, ale w ogóle nie płakał. Przez kilka dni znajoma przeszczęśliwa. Zasypywała wszystkich tonami zdjęć, na które było aż przyjemnie patrzeć.

Dzisiaj jak grom z jasnego nieba informacja - potrzebuje transport dla siebie i kota, bo go oddaje. Oficjalny powód? Kor bryka, skacze, nie daje spać etc. Tym razem jednak wiem, z czym mam do czynienia, bo kota widziałem i wiem, że od normy nie odstaje. Łapię za telefon i rozmawiam z nią przez ponad pół godziny. Wniosek - znajoma nie przemyślała, ona inaczej to sobie wyobrażała, widziała u mnie trzyletniego nieufnego kota, który głównie śpi, a najlepiej czuje się z człowiekiem najbliżej metr od siebie, a teraz ma małego kota, który może i jest żywy i brykający, ale po pół roku, jak każdy, uspokoi się, dorośnie i będzie mieścić się z granicach jej normy.

Tylko zwierzęcia szkoda. Tyle się mówi o dzieciach, które dostają zwierzę i rodzice po tygodniu oddają, bo okazuje się, że nieprzemyślany zakup i zwierzę potraktowane jak zabawka. Tym bardziej dziwi fakt, że podobnie dzieje się z dorosłą osobą, która nie podjęła decyzji spontanicznie, a jednak nie wzięła pod uwagę wszystkich aspektów sprawy. Mam nadzieję, że nie zdecyduje się na dzieci...

Dorośli vs zwierzęta

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 140 (176)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…