Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#82725

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W zeszłym tygodniu przez cesarskie cięcie przyszedł na świat mój 3 syn. Niestety w skutek powikłań jakie miałam w ciąży młody urodził się z nierozwiniętymi płucami. Od razu zabrali go na intensywną terapię, inkubator, aparatura, żywienie dojelitowe, ogólnie cała masa medycznych czynności które budziły we mnie i mężu najgorsze myśli. Najgorszy był dla mnie dzień opuszczenia szpitala w którym zostawało moje dziecko. Samo. Wypisali mnie bo mały nie rokował na wyjście jakoś szybko, a że ze mną było wszystko w porządku to kazali iść do domu. Przeżyłam wtedy najgorsze dni mojego życia. Nie potrafiłam funkcjonować. Trzymało mnie tylko to, że muszę iść na odwiedziny do szpitala. Gdyby nie te 2 godziny dziennie to chyba bym oszalała. Cały czas miałam w głowie, że zostawiłam własne dziecko w szpitalu, ze on potrzebuje mnie teraz bardziej niz kiedykolwiek a mnie tam nie ma. Czułam jak umieram w środku. Cała ciąże bałam się o swoje życie. Przyszedł moment rozwiązania, myślałam, że juz będzie ok, a poczułam tak rozdzierający strach, którego nie byłam sobie w stanie nigdy wczesniej wyobrazić.
Komentarz mojej matki do zaistniałej sytuacji: ja ciebie też zostawiłam w szpitalu jak miałas rok bo nie mogłam z tobą leżeć i żyjesz. Niech tam siedzi w tym szpitalu nawet cały miesiąc, przynajmniej się wyśpisz...

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 14 (138)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…