Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82840

przez ~ropuszysko ·
| Do ulubionych
Na fali historii o pchaniu się pod koła.

Niecałą godzinę temu wracałyśmy z mamą z działki. Mama za kierownicą, ja na miejscu pasażera, gdyż by prowadzić jestem jeszcze za młoda.

Podróż bez problemu, już szczęśliwie miałyśmy wjeżdżać przez szlaban na osiedle, gdy nagle...

I tu chwila na wyjaśnienie. Osiedle, na którym mieszkamy to jakby przedłużenie ulicy. Właściwa ulica zaś ostro skręca. Można ją porównać do T, gdzie połowa daszku jest oddzielona (osiedle), więc w jego środku znajduje się szlaban, a na przedłużeniu nóżki w górę znajduje się chodnik.

Tak więc wszystko fajnie, mamy już wjeżdżać przez szlaban, ja rzucam okiem na telefon i wtedy nagle mama daje po hamulcach. Co się okazało?

Otóż z chodnika, prosto pod koła, wjechało dwóch chłopaczków na rowerach. Mogli być najwyżej w moim wieku (nawet gimnazjum jeszcze nie skończyłam), zapylali na rowerach jak małe rakiety i gdzieś mieli resztę świata.

Dodam tylko, że kiedy zobaczyli nasz samochód, nie przejęli się tym zbytnio, każdy popisowo stanął jeszcze rowerem na tylnym kole, żeby potem bez cienia refleksji jechać dalej środkiem ulicy.

I w porządku, niby wewnętrzna, ale czy tylko mi się wydaje, że w głowie trzeba mieć siano, żeby tak po prostu wpadać na ulicę, na której jest pięć wyjazdów ze szlabanów/bram i jeden z garażu, a ruch naprawdę spory?

wjedzanie pod kola

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 64 (100)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…