Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82926

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właściwie nie wiem, kto tutaj był piekielny, ale w zasadzie historyjkę mogę dodać.

Od kilkunastu miesięcy mieszkam w nowym mieście, na klasycznym blokowisku. Od parkingu do klatki mam jakieś 200 metrów. Pod blokiem ma zwyczaj na ławeczce przesiadywać miejscowa śmietanka towarzyska pod postacią kilku klasycznych Sebastianów, Karyn i wąsatych Januszy. Wiek różny, tak od 15 do 40 lat. Grupkę widzę w zasadzie codziennie (skład osobowy naturalnie ciągle się zmienia, raz jedni, raz drudzy, dochodzą, odchodzą itp.). Na plus, grupka jest raczej spokojna. Nie ryczą, nie śmiecą, nie zaczepiają, po prostu siedzą, degustują bimberek, czy co to tam mają i prowadzą głębokie filozoficzne dysputy w stylu "kurła, dawniej to było", "a widzieliście, to..." i "co ty gówniarzu możesz wiedzieć".

Parę razy wspomogłem sebków grosiwem, jak im złotówki do flaszki brakowało. Zawsze ładnie prosili "panie sąsiedzie, brakuje nam do piwka, pożyczy pan?". Nawet w większości przypadków oddawali.

Jakiś tydzień temu wracam do domu, sebki wiszą na ławce, słyszę znajomy głos "panie sąsiedzie, nie mógłby pan wspomóc, taki upał, a nam do piwka brakło..". Pogrzebałem w kieszeni. No kiepsko. Parę czerwoniaków i banknoty. Nie namyślałem się wiele, dałem dwie dychy i powiedziałem, żeby za moje zdrowie też wypili.

Wczoraj wróciłem o pierwszej w nocy, bo nagłą awarię trzeba było usuwać, po ładnych kilkunastu godzinach pracy. Walnąłem się do łóżka i śpię jak kamień.

Budzę się około dziesiątej, szybko się ogarniam i wychodzę z domu, bo trzeba coś zjeść, a w lodówce bida z nędzą. Patrzę, a na parkingu stoi policja, sporo ludzi dookoła i odjeżdża właśnie karetka. Idę w stronę swojego samochodu z pewnym zaniepokojeniem stwierdzając, że całe to zbiegowisko jakby koło mojego auta stało.

Podchodzę bliżej, oczywiście moje znajome sebki tworzą sporą część grupki ludzi, policjant widząc, że się zbliżam, spytał tylko czy to mój samochód. No mój...

Streszczając dalszy ciąg. Okazało się, co następuje:

- wysiadając z auta w nocy zapomniałem zabrać laptopa, który leżał sobie na fotelu pasażera.

- sebki już od wczesnego rana wyruszyły na ławkę.

- jeden z sebków zobaczył na parkingu jakiegoś obcego typa.

- sebki zaczęły typa uważnie obserwować.

- typ zauważył laptopa w aucie i zaczął dobierać się do drzwi.

- sebki puściły się sprintem z ławki...

- ... i na tyle skutecznie wybiły typowi pomysł włamywania się do cudzego auta, że trzeba było karetkę wezwać.

Podsumowując, za dwie dychy załatwiłem sobie pełną ochronę aut na parkingu.

"Panie sąsiad, pan jesteś spoko gość, myśmy obili tu jednemu ryja bo się kręcił koło auta sąsiada, ale pan sąsiad się nie martwi, przypilnujemy i jak ktoś jeszcze się zjawi to mu też naj.... <nastukamy>, bo pan sąsiad to jest spoko ziomek".

parking sebki ochrona żule

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 333 (347)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…