Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83125

przez ~masakrytyczna ·
| Do ulubionych
Mam wrażenie, że wraz z budową ścieżek rowerowych rowerzystom ubzdurało się, że są świętymi krowami i wszędzie są najważniejsi. Przynajmniej tak obserwuję w moim mieście. Jadąc samochodem zawsze trzeba zachować ostrożność i ograniczone zaufanie do innych użytkowników, ale nawet chodząc po chodniku czy po leśnych ścieżkach mam śmieszny zwyczaj oglądania się przez ramię, czy we mnie ktoś nie wjedzie.

Ostatnio wyjeżdżając do pracy znowu rowerzysta pobudził mi ciśnienie i to już kolejny raz w tym miejscu.
Najpierw plan sytuacyjny.

Główna ulica na moim osiedlu posiada po jednej stronie ścieżkę rowerową, a po drugiej stronie tylko wzdłuż krótkiego odcinka ulicy, po czym następuje przejazd rowerowy na drugą stronę. Niestety rowerzyści dla swej wygody jadą tak jak im wygodnie, tzn. po chodniku, robiąc skrót między blokami.
Ja akurat wyjeżdżam z podporządkowanej w miejscu, gdzie ta ścieżka przechodzi na drugą stronę, poza tym widoczność ograniczają po prawej wiata śmietnikowa, a po lewej przystankowa.
I zza tego śmietnika właśnie lubią sobie śmigać rowerzyści - przejeżdżają przez jezdnię nie zwalniając, choć powinni rower przeprowadzić - ścieżka zaczyna się dopiero po drugiej stronie ulicy. Jeden taki kamikadze wpadł mi prawie na maskę, a drugi pod maskę. Na mój komunikat, że to nie przejazd rowerowy, R. nr 2 odpowiedział morderczym spojrzeniem, po czym złośliwie przyhamował na pobliskim przejściu dla pieszych, aby mnie zastopować.

Może mało piekielne, ale rowerzyści pamiętajcie: ze starcia z samochodem nie wyjdziecie zwycięsko. Samochód się tylko trochę uszkodzi, a człowiek na rowerze może zostać kaleką lub stracić życie. Pomyślcie o sobie i o swoich rodzinach.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 97 (125)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…