Poszłam wczoraj do kosmetyczki wypiłować sobie kopytka. Ponieważ poprzednia klientka jeszcze siedziała przy stanowisku manicurzystki, usiadłam, wzięłam w dłoń czasopismo i grzecznie czekam.
W tym czasie z jednego z pokojów zabiegowych wychodzi mama z - na oko siedmioletnią - córką. Słyszę, że przyszły zareklamować usługę przebicia uszu, ponieważ sztyft wypadł z ucha - poprzedniego dnia.
Kosmetyczka, która mierzyła się z zadaniem, zapytała z niedowierzaniem, czy na pewno kolczyk wypadł wczoraj, skoro ucho podgoiło się na tyle, że trzeba je przebić ponownie. Mama idzie w zaparte, że na córce zawsze się tak szybko goi. Pani przyjęła to do wiadomości, ale zdziwiona pyta dalej, czy na pewno przekłuwanie odbyło się w tym salonie, bo widzi pani, my mamy zupełnie inne wkłady do pistoletu...
W tym momencie matka strzeliła buraka i niezbyt przekonująco pomamrotała coś o tym, że w zasadzie to młoda była z tatusiem na przekłuciu i powiedzieli jej, że tutaj. Po czym wyjęła portfel i zapytała, ile płacą.
Kosmetyczka spojrzała na nią i głosem pt. "niech już pani lepiej wyjdzie" powiedziała:
- Nic pani nie płaci.
A ja zostałam z gonitwą myśli: próba wyłudzenia darmowej usługi w obecności dziecka, to była dla młodej zapewne świetna lekcja zaradności życiowej - ciekawie tak stać obok mamy i słyszeć jak kłamie w żywe oczy, prawda?
A potem to na dzieci się narzeka.
W tym czasie z jednego z pokojów zabiegowych wychodzi mama z - na oko siedmioletnią - córką. Słyszę, że przyszły zareklamować usługę przebicia uszu, ponieważ sztyft wypadł z ucha - poprzedniego dnia.
Kosmetyczka, która mierzyła się z zadaniem, zapytała z niedowierzaniem, czy na pewno kolczyk wypadł wczoraj, skoro ucho podgoiło się na tyle, że trzeba je przebić ponownie. Mama idzie w zaparte, że na córce zawsze się tak szybko goi. Pani przyjęła to do wiadomości, ale zdziwiona pyta dalej, czy na pewno przekłuwanie odbyło się w tym salonie, bo widzi pani, my mamy zupełnie inne wkłady do pistoletu...
W tym momencie matka strzeliła buraka i niezbyt przekonująco pomamrotała coś o tym, że w zasadzie to młoda była z tatusiem na przekłuciu i powiedzieli jej, że tutaj. Po czym wyjęła portfel i zapytała, ile płacą.
Kosmetyczka spojrzała na nią i głosem pt. "niech już pani lepiej wyjdzie" powiedziała:
- Nic pani nie płaci.
A ja zostałam z gonitwą myśli: próba wyłudzenia darmowej usługi w obecności dziecka, to była dla młodej zapewne świetna lekcja zaradności życiowej - ciekawie tak stać obok mamy i słyszeć jak kłamie w żywe oczy, prawda?
A potem to na dzieci się narzeka.
uslugi
Ocena:
137
(169)
Komentarze