Wymyśliłam sobie przeprowadzkę.
Nowe miasto, nowy kraj - mieszkanie po wielu trudach znalezione i trzeba urządzić.
Żadna filozofia, siadam przed komputerem, oglądam, co potrzeba i zamawiam.
Meble wybrane, trzeba tylko transport zamówić - dostawa między 13 a 16. 60 min przed dostanę informacje, że jadą. Super!
W mieszkaniu miałam kilka innych rzeczy do zrobienia, więc wyjątkowo byłam tam cały dzień.
Telefon - "bo my już jedziemy i będziemy u Pani za 5 min"... Aha, no to dobrze, że na tyłku grzecznie siedziałam i z domu nie wychodziłam.
Sytuacja 2. Dzwoni pani, bo zgłaszany był problem z termą w mieszkaniu i instalator przyjdzie sprawdzić. Proponowany termin - środa po godz. 13-tej.
[ja] - Niestety nie będzie mnie w domu, czy mógłby być piątek po 13-tej?
[pani przez telefon] - Tak, nie ma najmniejszego problemu, w takim razie w piątek po 13-tej zgłosi się pracownik i naprawi, co trzeba.
Jak dla mnie super, bo w tym czasie mam inne rzeczy omówione i akurat będę w mieszkaniu (na razie urządzam, nie mieszkam tam). A do południa ogarnę inne sprawy.
Piątek, godzina ósma rano, telefon: "Dzień dobry, ja w sprawie termy. Już jadę i będę najpóźniej za 30 min".
Lekka konsternacja z mojej strony "ale ja się umawiałam na popołudnie, po 13-tej?"
- Niemożliwe, bo my nie podajemy godzin, a ja pracuję teraz i zaraz u pani będę.
Próbowałam jeszcze dyskutować, ale ostatecznie wybiegłam prawie w pidżamie, w samochód i sprintem do mieszkania. Udało się zdążyć.
Potem pan instalator trochę się wygadał, że miał mieć faktycznie popołudniową zmianę, ale że wypadł mu dentysta, to robi dzisiaj od rana...
Aha :)
Czyli fajnie, że można wybrać "okienko" dostawy/wizyty, a tak profilaktycznie dobrze czatować w domu całymi dniami, bo nigdy nic nie wiadomo.
Nowe miasto, nowy kraj - mieszkanie po wielu trudach znalezione i trzeba urządzić.
Żadna filozofia, siadam przed komputerem, oglądam, co potrzeba i zamawiam.
Meble wybrane, trzeba tylko transport zamówić - dostawa między 13 a 16. 60 min przed dostanę informacje, że jadą. Super!
W mieszkaniu miałam kilka innych rzeczy do zrobienia, więc wyjątkowo byłam tam cały dzień.
Telefon - "bo my już jedziemy i będziemy u Pani za 5 min"... Aha, no to dobrze, że na tyłku grzecznie siedziałam i z domu nie wychodziłam.
Sytuacja 2. Dzwoni pani, bo zgłaszany był problem z termą w mieszkaniu i instalator przyjdzie sprawdzić. Proponowany termin - środa po godz. 13-tej.
[ja] - Niestety nie będzie mnie w domu, czy mógłby być piątek po 13-tej?
[pani przez telefon] - Tak, nie ma najmniejszego problemu, w takim razie w piątek po 13-tej zgłosi się pracownik i naprawi, co trzeba.
Jak dla mnie super, bo w tym czasie mam inne rzeczy omówione i akurat będę w mieszkaniu (na razie urządzam, nie mieszkam tam). A do południa ogarnę inne sprawy.
Piątek, godzina ósma rano, telefon: "Dzień dobry, ja w sprawie termy. Już jadę i będę najpóźniej za 30 min".
Lekka konsternacja z mojej strony "ale ja się umawiałam na popołudnie, po 13-tej?"
- Niemożliwe, bo my nie podajemy godzin, a ja pracuję teraz i zaraz u pani będę.
Próbowałam jeszcze dyskutować, ale ostatecznie wybiegłam prawie w pidżamie, w samochód i sprintem do mieszkania. Udało się zdążyć.
Potem pan instalator trochę się wygadał, że miał mieć faktycznie popołudniową zmianę, ale że wypadł mu dentysta, to robi dzisiaj od rana...
Aha :)
Czyli fajnie, że można wybrać "okienko" dostawy/wizyty, a tak profilaktycznie dobrze czatować w domu całymi dniami, bo nigdy nic nie wiadomo.
Ocena:
118
(144)
Komentarze