Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83269

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na Piekielnych widziałam kilka historii na temat prób podjęcia się adopcji psa ze schroniska. Mówiąc krótko, były one mało zachęcające dla tych, którzy obecnie szukają zwierzaka. Ponieważ ostatnio zabraliśmy kolejnego (po śmierci ostatniego) pieska z tego typu przybytku, miałam okazję rozmawiać z dużą ilością wolontariuszy. Dzięki temu poznałam wiele piekielności ze strony adoptujących i trochę lepiej zrozumiałam procedury schronisk. Wierzcie mi, że ludzie potrafią być okrutni, jednocześnie zupełnie nie mając niczego złego na celu.

Dla ułatwienia zrozumienia historii napiszę, jak wygląda taka procedura w większości schronisk.

Najpierw wypisuje się ankietę przedadopcyjną, mającą na celu zrozumienie warunków mieszkalnych rodziny, wyłapanie stosunku danych ludzi do zwierząt. Następnie potencjalny adoptujący poznaje psa/kota. Przedostatnim stadium jest najczęściej wizyta w domu adoptującego - wolontariusze chcą sprawdzić warunki dla zwierzęcia. Na końcu następuje oczywiście zabranie psa i podpisania umowy.

Oto zestaw piekielnych (również potencjalnych) adoptujących.

1. Pies musi wyglądać.

Ludzie potrafią być niestety pyszałkowaci. Kiedy schroniska wstawiają na swoje facebookowe profile zdjęcia podopiecznych szukających domów, rasowe lub rasowo wyglądające psy zawsze dostają całą masę like’ów i komentarzy, każdy chce ich zdjęcia udostępniać u siebie na profilu. Kundelki, nawet te o niezwykłej urodzie, takich dobroci uświadczają o wiele mniej. Paradoksalnie, te "lajki" i udostępnienia dla psa rasowego znaczą bardzo niewiele - on i tak szybko znajdzie dom. Mieszaniec może siedzieć miesiącami, nawet latami w schronisku, a dla wielu będzie "niewidzialny". Ładny pies z problemami behawioralnymi jest z jakiegoś powodu lepszym kandydatem niż łagodny i kochający mocno burek.

2. Ten pies jest dla mnie najlepszy, bo mi się podoba.

Drugi punkt jest trochę związany z pierwszym, ale chodzi o coś innego. Mogę bowiem zrozumieć, że ktoś wymarzył sobie konkretnego psa, lub mającego spełniać konkretne funkcje, a rasa jest dobrym wyznacznikiem zachowań. Z tym że nie każdy pies jest tym, na co wygląda. Ludzie czasami w ogóle nie czytają opisów zwierzęcia przed wyrażeniem chęci jego adopcji.
Zobaczyłeś zdjęcie "roześmianego" sznaucera i zakochałeś się w jego kruczoczarnej, lśniącej sierści? Tu i teraz zabrałbyś tego przystojniaka do siebie? Szkoda, że w ankiecie przedadopcyjnej napisałeś, iż często nie ma cię w domu, a pies zmaga się obecnie z lękiem separacyjnym i w stresie demoluje mieszkanie.
Niestety niektóre zwierzęta ze schronisk są po przejściach i mogą zachowywać się irracjonalnie. Dlatego są podopieczni szukający konkretnego człowieka. Pół biedy, kiedy ktoś zrozumie i odpuści, ale niektórzy potrafią się zdenerwować i awanturować. Ostatecznie, jeśli ktoś przekona schronisko do siebie, a jednak w domu uzna psa za problem, zwierzę wróci do boksu. To w ostatecznym rozrachunku najgorsze, co może się wydarzyć.

3. Skoro o powrotach mowa...

Niektórzy potrafią zwracać zwierzaki z najgłupszych powodów. Dwa autentyki.

"Wynajmujący mieszkanie nie zgodził się na psa"...
W ankiecie przedadopcyjnej chyba każdego schroniska znajduje się pytanie "Czy mieszkanie należy do Państwa? Jeśli nie, to czy właściciel wyraża zgodę na zwierzęta?", ale nikt nie jest w stanie tego sprawdzić. Jak bardzo nieodpowiedzialnym trzeba być, żeby przejść wszystkie procedury i zdecydować się na psa, nie mając załatwionej tak podstawowej rzeczy?

"Pies plącze się między nogami"...
Tego chyba nie muszę komentować.

Dlaczego dla psa tak tragiczne jest wrócenie do schroniska?
To chyba oczywiste, ale zwierzę jest tam w większości samotne, pozbawione spacerów, karmione często słabej jakości karmą (cokolwiek ludzie dadzą), nie śpi za wiele, budzone hałasami z boksów obok. To naprawdę traumatyczne środowisko. Pies traci poczucie bezpieczeństwa, "fałszywa" adopcja tylko kręci mu dodatkowo w głowie.

4. Wszystko lepsze niż schronisko, prawda?

Otóż nie do końca. Na pewno lepsze jest schronisko przez konkretny okres czasu i adopcja, niż kilka adopcji po drodze. Jeśli wolontariusz ma silne podejrzenia, że pies może zostać zwrócony (lub co gorsza krzywdzony), to z pewnością będzie opierał się wydaniu zwierzęcia. Ktoś, kto został odrzucony będzie miał nadal możliwość pokazania, że może być dobrym opiekunem.

Czasami może nam się wydawać, że mamy dla pieska/kotka odpowiednie warunki, ale dla osoby posiadającej wiedzę o zwierzętach wygląda to inaczej, niż w naszych oczach.
Chcemy zaadoptować dużego psa, a mieszkamy w środku miasta. Po sprawdzeniu przez wolontariusza google maps okazuje się, że najbliższy fajny teren spacerowy znajduje się 40 minut od miejsca zamieszkania. Bądźmy realistami, pies będzie w takim miejscu najprawdopodobniej wyprowadzany w 90% na chodnikach, czasami zabierany gdzieś na pobieganie po lesie.

W mieszkaniu po kilku tygodniach oszaleje, a właściciel zdenerwowany zwróci psa, bo przecież był taki fajny i spokojny, a nagle niszczy meble i sika po kątach. A wtedy obudzenie, że schronisko nas oszukało! Zataiło złe nawyki psa!

Czasami z ankiety przedadopcyjnej możemy wywnioskować, że dana osoba nie zna się zbytnio na opiece nad zwierzęciem. Zapytana czym będzie karmić psa - chappi albo pedigree. Karmy zawierające małe ilości składników odżywczych, doprawiane cukrem i uzależniaczami. Niby w schronisku nie jest dużo lepiej, ale nie aż tak źle. Tam pies czasami dostanie trochę tej złej karmy, a trochę tej lepszej. Chociaż tutaj nie chodzi przecież o samo jedzenie, a co taka odpowiedź może znaczyć.

Może osoba adoptująca nie jest zbyt majętna, nie stać jej na lepsze jedzenie, a co za tym idzie, na leczenie. Może ktoś nie do końca przemyślał, ile może kosztować opieka weterynaryjna zwierzaka i w rzeczywistości nie jest gotowy wydać kilkuset złotych na wizyty.

5. Sprawa kojców.

Schroniska nie są skłonne oddawać psów do mieszkania w ogrodowym kojcu. Założenie jest takie, że pies przeżył już ogrom nieprzyjemności i z tego względu nie powinien być zmuszany na mieszkanie w zimnie. Nie sprzyja to jego socjalizacji. Rozumiem, dlaczego niektórzy chcieliby trzymać psy na zewnątrz, ale uważam tę schroniskową politykę za uzasadnioną. Niektóre psy są niezdolne do mieszkania w domu i czasami schronisko udziela możliwości adopcji do kojca. Tutaj wracamy jednak do punktu drugiego... Pan wymarzył sobie Rexa, delikatnego i bojaźliwego psa o wyglądzie rottweilera, a schronisko proponuje Burka, owczarko-wyżło-labradora - zahartowanego i silnego psa, który jednym machem ogona strąciłby w domu wszystkie książki z półki. Pan rezygnuje z adopcji, bo chce przerażającego psa, a kundel do tego imidżu nie pasuje.

Podsumuję kilkoma radami. Przed adopcją poczytaj o psach, pomyśl, co w twoim domu jest już przygotowane, a co nie. Staraj się zrobić obliczenia, aby stwierdzić, ile jesteś gotowy wydawać na zwierzę miesięcznie. Znajdź kilka miejsc trzymających pieski - poza schroniskami są też przytuliska i jest ich o wiele więcej niż myślisz. Pojedź tam (tego typu miejsca organizują w weekendy spacery), porozmawiaj z wolontariuszami i opowiedz im, czego szukasz. Oni na pewno pomogą ci dopasować odpowiedniego pieska do twoich warunków. Miej otwarte serce, każdy zwierzak jest piękny na swój własny sposób.

schroniska

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…