Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83305

przez ~piekielnapacjentka ·
| Do ulubionych
Uwaga, długie.
Historia #83228 przypomniała mi pewne wydarzenie sprzed dwóch lat.

Podobnie jak autorka wspomnianej historii, cierpię na zaburzenie osobowości chwiejnej emocjonalnie. Teraz biorę leki i funkcjonuję normalnie, ale wtedy bez leków bywało, że nie było ze mną dobrze.

Pewnego dnia dowiedziałam się, że ktoś za moimi plecami robi mi dużą przykrość. Zareagowałam bardzo emocjonalnie i dość głęboko przecięłam sobie rękę nożem. Kiedy emocje opadły, udałam się na SOR na szycie. Tam potraktowano mnie bardzo dobrze, ręka została szybko zaszyta, szwy zdjęto, a blizna jest niewielka. Wszystko cacy. Była to moja jedyna wizyta w szpitalu na przestrzeni kilku lat.

Kilka tygodni później nagła lawina telefonów od rodziców i rodzeństwa, czy żyję, co się stało?! Ja karpik, bo nic o wyżej opisanej historii nie wiedzieli. Okazało się, że rodzice otrzymali list z pieczątką z miasta, w którym mieszkam. W kopercie były dwa obrazki świętych o tych samych imionach co moi rodzice, a z tyłu każdej - informacja, że zostały za nich zamówione "msze wieczyste". Do tego dołączona kartka, że nawet jeśli nie ma kto się za nich modlić, to ktoś się za nich modli.

Kiedy już ustaliliśmy, że nie wybieram się na tamten świat, powstała nowa panika. Mój ojciec jest urzędnikiem państwowym, zajmuje się m.in. zwalczaniem przestępczości. Czy ktoś mu grozi wiecznym odpoczynkiem? Matka była wtedy kilka miesięcy po operacji tętniaka. Bardzo zestresowała ją ta sytuacja, ale mimo początkowej paniki sprawa ucichła.

Tydzień później dostaję listem podobny obrazek, ze świętą o moim imieniu i informacją o zamówionej mszy wieczystej. Na obrazku jest pieczątka pewnych Ojców, powiedzmy, Piekielianów.

Piszę więc maila do Ojców Piekielianów z pytaniem o co chodzi. Na drugi dzień oddzwania do mnie Ojciec Piekielianin z upragnionymi informacjami.

Wygląda to tak: Ojcowie Piekielianie kręcą pewnego rodzaju święty biznes. Mają księgę, do której za opłatą mogą wpisać dowolną osobę (żywą czy martwą, nie ma znaczenia). Codziennie modlą się za wszystkich ludzi wpisanych do tej księgi i te modlitwy nazywane są mszą wieczystą. Ponieważ sprzedawanie wpisów do księgi wiąże się z jakimś problemem prawnym, oficjalnie opłata jest wnoszona za święty obrazek, który Ojcowie dają zainteresowanej osobie. I właśnie taka usługa została zamówiona dla mnie i moich rodziców. Pytam więc kto ją zamówił? Ojciec nie może udzielić mi informacji, bo obiecał tej osobie dyskrecję. Może mi tylko powiedzieć, że osoba ta regularnie zamawia msze wieczyste w dużych ilościach, a poza tym Ojciec nie wie dlaczego tak reaguję, większość osób dostających te obrazki jest bardzo wdzięczna i zadowolona, a osoba ta spełnia swoje objawione posłannictwo (czy coś takiego – nie pamiętam tych kościelnych terminów). Pytam księdza, czy zdaje sobie sprawę, jaki stres to spowodowało w mojej rodzinie, oraz dodaję, że nie życzę sobie, żeby moich rodziców ktoś straszył wiecznym odpoczynkiem. I jeśli jeszcze raz ktoś z mojej rodziny dostanie te głupoty, to gwarantuję mu moje osobiste posłannictwo na policję. Ojciec się broni, że przecież nie mogę tak karać takiej błogosławionej osoby, a poza tym ciężko pracującej pielęgniarki w szpitalu, ojej, ups, wygadałem się…

Tak, pani błogosławiona pielęgniarka postanowiła zbawić mnie i moją rodzinę i w tym celu skorzystała z moich danych adresowych w karcie pacjenta. Moje nazwisko to, powiedzmy, Belzebub de Piekielsson, osób z takim nazwiskiem w Polsce jest poniżej 10, więc nietrudno było znaleźć moich rodziców.

Kto tu był najbardziej piekielny? Pielęgniarka, ksiądz, czy może ja? Do dziś nie wiem, ale odradzam szpital w centralno-północnym Krakowie. Kto wie jakie błogosławieństwo może tam Was spotkać.

księża szpital

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 133 (177)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…