Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83318

przez ~Alea ·
| Do ulubionych
Lecąc na praktycznie nigdy nie ustającej (lub przynajmniej w chwilach, kiedy tutaj zaglądam) fali o pomocy medycznej, postanowiłam i ja się pożalić.

Większość mojej rodziny często bagatelizuje choroby. Mamy zawsze sporo leków bez recepty oraz domowe sposoby na radzenie sobie. Gorzej, gdy teoretycznie zwykłe przeziębienie okazuje się być czymś gorszym.

Kilka dni temu moja mama dostała duszności w środku nocy. Jej mąż, a mój ojczym, czym prędzej zawiózł ją do szpitala. I tu zatrzymajmy się na chwilę, żeby wspomnieć o tym, że jest to szpital trochę na wyrost. Owszem, tak się nazywa, ale od kilku lat jest w nieustannym remoncie, przez co połowa działów jest zamknięta. Skutkiem tego wszystkiego u mojej babci na wiosce da się szybciej, lepiej, często więcej oraz przyjemniej coś załatwić.

Jednak problemy z oddychaniem były znaczne. Mama wspominała, że nie mogła praktycznie mówić i zastanawiała się, czy nie umrze. Nie ma rady - trzeba jechać do szpitala, bo bliżej niż lekarz rodzinny (właśnie u babci). A z resztą, skoro szpital, to może pomogą lepiej, prawda?

Nieprawda.

Zaczęło się od trochę spóźnionego wejścia zirytowanej lekarki. Pobudka widocznie nie należała do najprzyjemniejszych. Może pracowała do późna, a ktoś wezwał ją o tej trzeciej nad ranem, więc nie była specjalnie zadowolona? Nie wiemy, jednak cała empatia wobec niej zniknęła, gdy ta oburzona zwróciła się do mojej matki (po jej krótkim przedstawieniu sprawy) słowami: "Jakby pani się dusiła, to by tu pani nie było.". Nie słuchała więcej, nie wypisała jakiejś recepty, żadnych zaleceń nie było. Oburzona lekarka odeszła w siną dal, ledwo upewniwszy się, że pacjentka zaczyna odzyskiwać głos. Cudownie :)

słuzba_zdrowia

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (167)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…