Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#83353

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem studentem.

Zwariowane życie akademickie dało w kość prawdopodobnie wszystkim którzy mieli przyjemność studiować, zawiłości dziekanatów, indeksów, kart obiegowych, terminów, konsultacji, to wszystko jest piekielne. Osobiście tłumaczę to sobie w taki sposób, że skoro studia obecnie skończyć jest dość łatwo to sama procedura powinna być uciążliwa ot, żeby nie było tak kolorowo.

Początek roku jaki jest każdy wie, zaczyna być zimno, ludzie chcą załatwiać sprawy, wszyscy jacyś tacy źli chodzą bo trzeba wstawać rano i robić głupoty, nie jestem inny a jako, że studentem jestem raczej średnim, w sesji letniej udało mi się uwalić tylko jeden przedmiot, Szanowna Pani Profesor, mimo że nie była najmilszą osobą, doskonale wiedziała że nie jesteśmy przyszłymi lekarzami a jedynie kolejnym pokoleniem logistyków toteż egzamin dała trzy razy ten sam, za trzecim i mnie się udało. Jednak na mojej uczelni nadal obecne są piękne zielone książeczki zwane oficjalnie indeksami, do których dzielnie zbieramy wpisy, uzupełniamy daty i na koniec grzecznie oddajemy do dziekanatu, pech chciał, że upragniony wpis dostałem już pierwszego dnia piątego semestru, po rozpoczęciu, indeks zdać w dziekanacie rzecz święta, pocztą się tego nie załatwi, trzeba stawić się osobiście!

Toteż podreptałem dzielnie wraz z gromadką przyjaciół, którzy tak jak ja mieli sprawę indeksową pod drzwi dziekanatu, korytarz okazał się zapełniony w takim stopniu, że koniec kolejki zawijał się na schodach ale nic to, stoimy bo trzeba, prawda? mija pół godziny, godzina, dwie, wszystko idzie pięknie, jesteśmy coraz bliżej nagle z pokoju wyłania się lico oprawcy, pani z dziekanatu i wesoło obwieszcza, że na dzisiaj fajrant, zapraszamy ponownie!

Troszkę poirytowany powróciłem dnia następnego, kolejka połowę krótsza, opłacało się przyjść 15 minut przed otwarciem. Stoję, zerkam na telefon, czytam piekielnych, troszkę pogrywam, czas sam leci, dochodzą coraz to nowi pierwszoroczniacy, seniorzy po dyplomy i ja, środkowy który jak wszyscy ma dość, po godzinie jestem 3 przed drzwiami, upewniwszy się któryś raz, że wszystkie podpisy i daty się zgadzają nie mogę się doczekać aż przejdę przez próg wybranych, jednak sytuacja znowu się komplikuje kiedy pani z dziekanatu obwieszcza, że pierwszeństwo wejścia ma pierwszy rok. W głowię zastanawiam się jak to możliwe, że ich czas jest cenniejszy od mojego i jak na uczelni wyższej, ba! Politechnice istnieje taki zabieg jak ustalanie reguł gry pod koniec tury? Wraz z innymi nieszczęśnikami którzy studiują już jakiś czas opuściliśmy przybytek, toć do zamknięcia dziekanatu została zaledwie godzina, a jesteśmy znowu na końcu 40 osobowej kolejki...


Koniec końców udało mi się za trzecim podejściem zdać indeks, zostałem pobłogosławiony na następny rok, moja sprawa zajęła 3 minuty. I tylko zastanawiam się, czy ta mieniąca się kolorami tęczy naklejka na legitymacji będzie w tym roku warta oczekiwań?

uczelnia

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 18 (90)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…