Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#83441

przez ~Katty ·
| było | Do ulubionych
Od przeszło trzech lat jestem z moim facetem. Bywają w naszym związku wzloty i upadki, wiadomo, ale generalnie wydawało mi się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Planowaliśmy przyszłość - dom, dzieci, kariera itp. Czas przeszły. Teraz do piekielności.
Parę lat temu zdiagnozowano u mnie m.in. zespół policystycznych jajników, który wiąże się m.in. z możliwą bezpłodnością/ problemami z zajściem w ciążę. Przyzwyczaiłam się do myśli, że mogę nigdy nie mieć dzieci. Mój chłopak od początku wiedział o wszystkim i twierdził, że wyobraża sobie przyszłość zarówno z dziećmi, jak i bez nich.
Początkowo używaliśmy prezerwatyw, jednak rozmawialiśmy o innych, "lepszych" opcjach. Ze względu na zdrowie nie mogę sobie pozwolić na jeszcze większe rozregulowanie hormonów, więc ta opcja odpadła (nie, hormony nie są świetnym lekiem na policystyczne jajniki, bo MOGĄ łagodzić pewne objawy, a pogarszać inne lub stwarzać nowe. Nawet w pełni zdrowe kobiety mogą mieć problemy po braniu hormonów). Skończyło się na tym, że nie stosowaliśmy żadnej antykoncepcji (może poza tą dopuszczoną dla katolików, ale to tylko zbieg okoliczności ;)). Nie jesteśmy dzieciakami i oboje jesteśmy w takim miejscu w życiu, że mogłoby pojawić się w nim dziecko, a bierność w kwestii antykoncepcji zdawała się to potwierdzać. No cóż, przynajmniej ja tak myślałam.
Ostatni okres spóźniał mi się już ponad dwa tygodnie. Długo nawet jak na mnie. W tym samym czasie przesłałam mieć ochotę pić jakikolwiek alkohol, chociaż wcześniej pijaliśmy wino niemal do każdej kolacji. Zaczęłam mieć natomiast smak na mięso, którego wcześniej jadłam znikome ilości. Kiedy jednego poranka miałam nudności stwierdziłam, że najwyższy czas na test ciążowy. W głowie masa emocji. Zaskoczyła mnie nadzieja na pozytywny wynik. Zaczęłam wyobrażać sobie tę nową, małą istotkę.
No cóż, pięć minut później wynik okazał się negatywny. Trudno, zdarza się. Btw. Okres dostałam niemal 12 godzin później. Najbardziej zbędne użycie testu ciążowego w historii ;)
Następnego wieczoru postanowiłam wspomnieć o całej sytuacji mojemu chłopakowi, opowiedzieć mu o tych niespodziewanych emocjach. Rozmowa wydawała się raczej lekka. Zażartowałam nawet, że gdyby test pokazał pozytywny wynik, mielibyśmy już 13 procent nowego człowieka. Gdy skończyłam, zapytał "Ale dostałaś w końcu okres". "No tak" odpowiedziałam, na co on odparł "Chcesz to w ogóle dalej ciągnąć?". Zamurowało mnie. Odpowiedziałam tylko "Nie, jeśli ty nie chcesz" i wyszłam na spacer z psem. Od tego momentu upłynęły już dwa dni, a my nie zamieniliśmy słowa. Nic wcześniej nie wskazywało, że myśli o rozstaniu. Powiedziałabym nawet, że ostatnio było wyjątkowo przyjemnie.
Mieszkamy razem, ale tylko się mijamy. Brakuje mi słów, żeby opisać jak się czuję. Nie wiem czy byłam aż tak zaślepiona, by nie widzieć jego prawdziwego nastawienia do tematu dzieci, czy to przede mną ukrywał (tylko po co?), czy teraz zmienił zdanie, gdy sprawa stała się bardziej realna?
Nie pytam czy macie odpowiedzi, bo trudno znać sytuacje po przeczytaniu kilku zdań (chociaż pewnie wielu uważa inaczej). Po prostu chciałam komuś o tym powiedzieć, a przecież najlepiej obcym w internecie :)

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 34 (140)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…