O sąsiedzie żartownisiu.
Wracam do domu po pracy, zapalam światło, nagle BUM!, wszystko zgasło i nie ma prądu w całym mieszkaniu. Sprawdzam bezpieczniki, odklikuję je z powrotem - nadal nic nie idzie włączyć.
Na klatce słyszę krzyki i głosy o działaniu i niedziałaniu, więc idę zapytać sąsiadów, co się stało.
Otóż z relacji sąsiadki: ktoś dla żartu wysmarował przyciski jakąś lepką substancją, która zagotowała się przy włączaniu (podobno to sąsiad i co jakiś czas robi takie kawały, ale nie sposób udowodnić, że to on). Skutki: jednego pana kopnął prąd, w całym pionie nie ma światła.
Zastanawiam się jak geniusza zdemaskować i zafundować mu wizytę na policji, ma ktoś jakiś pomysł?
Wracam do domu po pracy, zapalam światło, nagle BUM!, wszystko zgasło i nie ma prądu w całym mieszkaniu. Sprawdzam bezpieczniki, odklikuję je z powrotem - nadal nic nie idzie włączyć.
Na klatce słyszę krzyki i głosy o działaniu i niedziałaniu, więc idę zapytać sąsiadów, co się stało.
Otóż z relacji sąsiadki: ktoś dla żartu wysmarował przyciski jakąś lepką substancją, która zagotowała się przy włączaniu (podobno to sąsiad i co jakiś czas robi takie kawały, ale nie sposób udowodnić, że to on). Skutki: jednego pana kopnął prąd, w całym pionie nie ma światła.
Zastanawiam się jak geniusza zdemaskować i zafundować mu wizytę na policji, ma ktoś jakiś pomysł?
sąsiedzi
Ocena:
93
(99)
Komentarze