Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83514

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pędząc na fali antyszczepionkowców warto opisać co serwuje nam służba zdrowia w związku z chorobami zakaźnymi.

Przechodząc do rzeczy.
Jestem matką szkraba żłobkowego. Wiadomo jak to bywa w takich placówkach - wystarczy że jedno dziecko coś podłapie i zaraz zaczyna się sprzedawanie choroby innym. Już zdążyłam do tego przywyknąć (co do chorych dzieci w przedszkolach i żłobkach to temat na inne historie).

Obecnie w moim mieście panuje moda na ospę wietrzną. Ok, większość z nas ją przechodziła, aż tak ciężka nie jest, więc nie ma większego problemu. Jak to w żłobku bywa mój też ją przyniósł do domu.

I tu zaczyna się według mnie piekielność przychodni. Idę z dzieckiem do lekarza. Pamiętając jak to było kiedy sama byłam dzieckiem i jak podchodzono do chorób zakaźnych, pytam gdzie mam się udać z dzieckiem do izolatki. I tu zonk, bo przychodnia nie posiada już takiego miejsca i mam czekać w poczekalni z pozostałymi dziećmi.
Ja rozumiem, że to żadna groźna choroba ale:

1. Po co zarażać tym inne dzieci kiedy izby lekarskie są przeciwne tzw. Ospaparty (dla niewtajemniczonych impreza ze zdrowymi dziećmi w obecności chorych, żeby się zaraziły i miały już chorobę za sobą), skoro przychodnie same nam takie party na korytarzach serwują.
2. Teraz przy chorobach typu Odra przyniesionych i sianych głównie przez nieszczepionych po co na korytarzach przychodni zarażać dzieci i dorosłych już poważniejszymi chorobami.

Nie wiem może taki chory system jest tylko w moim grajdołku ale mi normalnie ręce i pewna część garderoby opada.

W przychodni

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 112 (132)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…