Przed chwilą przeczytałem historie o koleżance z pokaźną wadą wzroku, która mimo to prowadzi samochód. Pod tekstem ktoś w komentarzach zarzucił, iż nie może być to w 100% prawda, gdyż wydanie prawa jazdy poprzedzają badania lekarskie.
Opowiem więc krótko o moim znajomym.
Znajomy jest potężnym krótkowidzem (nie wiem dokładnie ile -) więc ma bezwzględny obowiązek jazdy w okularach.
Oczywiście, każde badania przechodził bez problemu, gdyż stawiał się na nich w okularach, i właściwie na tym się kończył jego czas spędzony ze "szkiełkami".
Znajomy mimo trzydziestki na karku, uważa że okulary szpecą i są powodem do WSTYDU, (podobnie też myśli np o wizytach u lekarza) do tematu ogólnie podchodzi jak dzieci w przedszkolu. Prywatnie nie zakłada okularów NIGDY, nieważne jak bardzo w danym momencie wada wzroku utrudnia mu życie. Szkła kontaktowe są dla niego za drogie i za niewygodne, więc spędza życie widząc wyraźnie na około dwa metry w przód.
Oczywiście jest również zapalonym kierowcą. Zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń i "stara się" jeździć ostrożnie, zawsze ślimaczy się na drodze, bez względu na ruch innych pojazdów. Normą są jednak u niego sytuacje gdy pomija znaki drogowe, zjeżdża z niewłaściwego pasa, grzęźnie w błocie, lub nie widzi na jakim świetle przejeżdża.
Bywało też, iż wjeżdżał na chodniki lub deptaki, gdyż w nocy notorycznie myli je z jezdnią, a rekordowo niemal wjechał do małego stawu (dał radę zawrócić gdy zobaczył, że tonie).
Jego samochód jest odrapany ze wszelkich stron, gdyż ma również problem z parkowaniem oraz tym iż nie widzi przeszkód, oczywiście sam wielokrotnie odrapywał tak auta z boku.
Znajomy właśnie rozpoczyna poszukiwania pracy jako kierowca lub dostawca, badania lekarskie oczywiście przejdzie, gdyż na tą okazje, z najmroczniejszej części domu, wyciągnie pilnie strzeżone "pudełko hańby" i skrzętnie skrywane tam na takie sytuacje okulary...
Opowiem więc krótko o moim znajomym.
Znajomy jest potężnym krótkowidzem (nie wiem dokładnie ile -) więc ma bezwzględny obowiązek jazdy w okularach.
Oczywiście, każde badania przechodził bez problemu, gdyż stawiał się na nich w okularach, i właściwie na tym się kończył jego czas spędzony ze "szkiełkami".
Znajomy mimo trzydziestki na karku, uważa że okulary szpecą i są powodem do WSTYDU, (podobnie też myśli np o wizytach u lekarza) do tematu ogólnie podchodzi jak dzieci w przedszkolu. Prywatnie nie zakłada okularów NIGDY, nieważne jak bardzo w danym momencie wada wzroku utrudnia mu życie. Szkła kontaktowe są dla niego za drogie i za niewygodne, więc spędza życie widząc wyraźnie na około dwa metry w przód.
Oczywiście jest również zapalonym kierowcą. Zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń i "stara się" jeździć ostrożnie, zawsze ślimaczy się na drodze, bez względu na ruch innych pojazdów. Normą są jednak u niego sytuacje gdy pomija znaki drogowe, zjeżdża z niewłaściwego pasa, grzęźnie w błocie, lub nie widzi na jakim świetle przejeżdża.
Bywało też, iż wjeżdżał na chodniki lub deptaki, gdyż w nocy notorycznie myli je z jezdnią, a rekordowo niemal wjechał do małego stawu (dał radę zawrócić gdy zobaczył, że tonie).
Jego samochód jest odrapany ze wszelkich stron, gdyż ma również problem z parkowaniem oraz tym iż nie widzi przeszkód, oczywiście sam wielokrotnie odrapywał tak auta z boku.
Znajomy właśnie rozpoczyna poszukiwania pracy jako kierowca lub dostawca, badania lekarskie oczywiście przejdzie, gdyż na tą okazje, z najmroczniejszej części domu, wyciągnie pilnie strzeżone "pudełko hańby" i skrzętnie skrywane tam na takie sytuacje okulary...
Kolega
Ocena:
131
(141)
Komentarze