Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8369

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Nie tak dawno temu w domu nawaliła mi kablówka.
Ostatnimi czasy zdarza się to coraz częściej i choć o ile ja osobiście telewizję oglądam rzadko, o tyle moja matula i siostra bez ruchomych obrazów żyć nie potrafią. Wybrałem telefon z listy kontaktów (od pół roku ich numer mam wklepany w komórce pod hasłem "awaria TV") i oto przytaczam wam dialog, który zapamiętam chyba na dość długo.
- Dzień dobry, XXX, firma V. W czym mogę pomóc?
- Dzień doby [moje imię i nazwisko], jestem państwa klientem z Wrocławia i chciałbym zgłosić awarię...
- Awarię? Nie może być! - powiedziała to takim tonem, ze aż zgłupiałem. Zabrzmiało to jak ostateczny werdykt od którego nie ma odwołania.
- No właśnie, widzi pani, jednak nie działa. Na dekoderze wyświetla się...
- Niech pan sprawdzi, czy kabel łączy. Czy dekoder jest podłączony. - tu pani weszła w tony żołnierskiego rozkazu, a bardzo tego nie lubię.
- Proszę pani, jeśli wyświetlacz dekodera się świeci, to chyba działa... - postarałem się odpowiedzieć w miarę grzecznie.
- To pan sprawdzi, czy kabel łączący go z telewizorem też działa. - i to była kropla która przelała czarę goryczy. Przerwała mi w pół zdania po raz trzeci i, obiecałem sobie, że ostatni.
- Dobrze proszę pani, zrobimy to inaczej. - głos musiał mi się zmienić, bo tym razem usłyszałem po drugiej stronie tylko ciche sapnięcie, jakby chciała coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie - Ja się teraz rozłączę i zadzwonię jeszcze raz, tak żeby porozmawiać z innym konsultantem. Przy okazji, może pani powtórzyć swoje nazwisko? - Nie ukrywam, miałem zamiar złożyć skargę. Nie chodziło o to, że chciała żebym sprawdzał wszystko raz jeszcze, to rozumiałem świetnie, chodziło o ton jej głosu i ciągłe wchodzenie mi w słowo.
- Pan się nie dodzwoni. - odparła po chwili namysłu, starannie omijając temat swojego nazwiska.
- Przepraszam? Jak to? - złość zastąpiło u mnie osłupienie, poczułem się jak bohater komedii absurdu. Czemu miałbym się nie dodzwonić, skoro właśnie rozmawiałem z nią przez telefon?
- No, bo my tu nie mamy telefonu podłączonego. - i rozłączyła się.
Następną minutę spędziłem patrząc w przestrzeń z przyłożonym do ucha telefonem.

Ochrona - dzisiejszy wysyp historii sponsoruje "Mój wolny dzień"

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 709 (867)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…