Tak w nawiązaniu do historii o zastawianiu miejsca garażowego.
Było to około 10 lat temu, kiedy w naszym kraju były jeszcze prawdziwe, śnieżne zimy. Kilkanaście garaży ulokowanych wokół placu. Odśnieżając podjazd śnieg należy zwalać w takim miejscu, żeby nikomu nie przeszkadzał. Normalne, prawda?
Nie wiedział o tym najwidoczniej mój garażowy sąsiad, który śnieg ze swojego podjazdu zwalał na mój. Kilkukrotnie wywieszałem kartkę na drzwiach, by tego nie robił, ale nic to nie dało. Kartki były zrywane, a śnieg dalej był zwalany na mój podjazd. Któregoś dnia uznałem, że miarka się przebrała.
Poczekałem do wieczora i udałem się do garażu. Wziąłem łopatę do śniegu i odśnieżyłem podjazdy do wszystkich garaży oraz spory kawałek placu. Całość śniegu zwaliłem na podjazd sąsiada. Zaspa miała tak na oko dwa metry kwadratowe u podstawy i metr wysokości. Na bieżąco ubijałem ten śnieg, by zaspa była zbita i twarda. Na koniec obficie polałem całość wodą z kilku 5-litrowych baniaków, które zawczasu sobie przygotowałem, a nocny przymrozek dopełnił dzieła, tak że zaspa zmieniła się w istną górę lodową, właściwie nie do ruszenia łopatą.
Spodziewałem się, że to początek wojny, ale o dziwo nie. Sąsiad chyba zrozumiał, że jego zachowanie było niewłaściwe i nie zwalał mi więcej śniegu na podjazd.
Było to około 10 lat temu, kiedy w naszym kraju były jeszcze prawdziwe, śnieżne zimy. Kilkanaście garaży ulokowanych wokół placu. Odśnieżając podjazd śnieg należy zwalać w takim miejscu, żeby nikomu nie przeszkadzał. Normalne, prawda?
Nie wiedział o tym najwidoczniej mój garażowy sąsiad, który śnieg ze swojego podjazdu zwalał na mój. Kilkukrotnie wywieszałem kartkę na drzwiach, by tego nie robił, ale nic to nie dało. Kartki były zrywane, a śnieg dalej był zwalany na mój podjazd. Któregoś dnia uznałem, że miarka się przebrała.
Poczekałem do wieczora i udałem się do garażu. Wziąłem łopatę do śniegu i odśnieżyłem podjazdy do wszystkich garaży oraz spory kawałek placu. Całość śniegu zwaliłem na podjazd sąsiada. Zaspa miała tak na oko dwa metry kwadratowe u podstawy i metr wysokości. Na bieżąco ubijałem ten śnieg, by zaspa była zbita i twarda. Na koniec obficie polałem całość wodą z kilku 5-litrowych baniaków, które zawczasu sobie przygotowałem, a nocny przymrozek dopełnił dzieła, tak że zaspa zmieniła się w istną górę lodową, właściwie nie do ruszenia łopatą.
Spodziewałem się, że to początek wojny, ale o dziwo nie. Sąsiad chyba zrozumiał, że jego zachowanie było niewłaściwe i nie zwalał mi więcej śniegu na podjazd.
garaż sąsiad
Ocena:
242
(246)
Komentarze