Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8378

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniała mi się historia sprzed prawie roku. Był to prawdopodobnie koniec maja. Pojawiły się już pierwsze truskawki, jednakże były drogie i średnio smaczne, ale postanowiliśmy z rodziną kupić sobie chociaż pół kilograma. Wzięłam dziesięć złotych, wskoczyłam na rowerek i pojechałam do miejsca gdzie rozłożyli się panowie sprzedający truskawki. Było to bardzo blisko, słoneczko świeciło, więc z radosnym uśmiechem podchodzę do jednego z panów.
- Dzień dobry. Ile kosztuje kilogram truskawek?
- Czternaście. - odpowiedział pan, znacznie mniej entuzjastycznie.
- W takim razie poproszę pół kilograma.
- Nie da się.
Zdziwiło mnie to troszkę.
- Jak to?
- No, ja wagi nie mam. Najmniej można kilogram.
- No, ja nie mam tyle, żeby mi na kilogram starczyło, to skoczę do domu i wezmę więcej pieniędzy.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Wracam do domu i mówię mamie, jak sprawa wygląda, że na kilogram mi nie starczyło, a pół kilograma nie mogłam kupić, bo panowie nie mieli wagi. Bardzo to oburzyło moją mamę i powiedziała, że sama pojedzie. Do torby włożyła niewielką wagę kuchenną wsiadła w samochód i pojechała. Następnie wyglądało to tak:
- Dzień dobry, poproszę pół kilograma truskawek.
- Nie da się, nie mam wagi.
- Ależ to żaden problem, bo ja mam. - Po tych słowach z szerokim uśmiechem wyciągnęła wagę i odsypała sobie równiutkie pól kilograma truskawek z najbliższego koszyczka.
Pan zrobił się czerwony i wściekłym spojrzeniem zmierzył mamę, ale owoce sprzedał bez gadania.

przydrożni sprzedawcy truskawek

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 648 (802)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…