Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8383

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłam wczoraj (po raz bodajże trzeci, ale na pewno ostatni) w lokalu, który reprezentuje modny ostatnio nurt skrzyżowania kawiarni z klubem. Za barem, na szklanych półkach, stały butelki z przeróżnymi alkoholami, zaś między nimi a kontuarem znajdowała się barmanka z twarzą wyrażającą przekonanie, że obsługiwanie klientów jest zdecydowanie poniżej jej godności, w dodatku stale zajęta czułą rozmową z siedzącym obok niej chłopakiem (na szczęście natura dała mi donośny głos i moje "PRZEPRASZAM" przypomniało jej, że jest w pracy). Usiadłam z koleżanką przy stoliku (ja tyłem do dziewczyny), poczekałyśmy na zamówienie i zajęłyśmy się swoimi sprawami. Był już wczesny wieczór, więc ludzie wchodzili i wychodzili przez cały czas. Miałyśmy ważną sprawę do omówienia, więc nie przywiązywałam szczególnej uwagi do tego, kto się przewijał przez lokal, a i podniesione głosy docierały do mnie - jak się potem okazało - z pewnym opóźnieniem. W pewnym momencie koleżanka podniosła głowę i kazała mi się odwrócić. Zrobiłam to akurat na czas, żeby zobaczyć końcową scenę kłótni między [B]armanką i egzotycznie wyglądającymi kobietami, z których jedna była, na oko, Turczynką. Miały na sobie chustki, jaką zazwyczaj noszą muzułmanki, zasłaniające całą głowę z wyjątkiem części twarzy. Barmanka krzyczała na nie, Turczynka miała osłupiałą minę i widać było, że nie ma pojęcia, o co chodzi. W wymianie zdań brała udział trzecia [K]obieta. Przebiegało to mniej więcej tak:
[K]: Powtarzam pani, że zapłaciłyśmy już całą kwotę!
[B]: Nieprawda, nie zapłaciła za swoją kawę!
[K]: Ponieważ ja zapłaciłam, przecież mam to na rachunku!
[B]: Policzyłam tylko za twoją kawę!
(Na marginesie dodam, że nienawidzę, kiedy ktoś przechodzi na "ty" w takich sytuacjach, w dodatku wobec wyraźnie starszych od siebie osób)
[K]: Mam na rachunku dwie kawy. Może pani zobaczyć, zresztą, wydała mi pani jak za dwie!
W tym momencie włączył się [C]hłopak, z którym wcześniej flirtowała dziewczyna.
[C]hłopak: Mówi, że nie zapłaciła, to nie! Nie dociera? To porządna knajpa, tu brudasy wejścia nie mają!
Towarzyszkę milczącej cudzoziemki niemal szlag trafił, ale przełknęła (podziwiam opanowanie, ja wbiłabym mu łyżeczkę w oko). Napiętym jak rozkład PKP głosem wycedziła:
[K]: Proszę sprawdzić na zapisie z monitoringu, ile mi pani wydała.
Barmanka z wyraźnym triumfem w głosie, że nie mają tu monitoringu. Kobieta uśmiechnęła się, rzuciła "świetnie", chwyciła dzbanek do kawy (akurat zamówiłyśmy taki sam, swoje ważył nawet po połowicznym opróżnieniu, solidny fajans) i rzuciła nim w butelki za dziewczyną.
Huk spadających butelek i półek był niesamowity. Korzystając z zamieszania, obie kobiety wyszły z lokalu, my zaś starałyśmy się wyjść z osłupienia.
Przybyłej jakiś czas później policji zrelacjonowałyśmy dialog między całą trójką słowo w słowo, zgodnie twierdząc, że - niestety - żadne szczegóły wyglądu obu kobiet nie utkwiły nam w pamięci, wszystko przez te chusty, też bez żadnych znaków charakterystycznych.

Lokal w śródmieściu

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1066 (1166)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…