Małe miasto. Grudzień. Lekarz wystawia receptę na szczepionkę dla młodej. Przyjść w lutym. Truptam do recepcji. Nie ma jeszcze zapisów na luty. Dzwonić po nowym roku. Początek stycznia. Dzwonić za dwa tygodnie. Nie ma zapisów na luty. Dzwonię. Nikt nie odbiera. Raz, drugi, dziesiąty.
Idę! Termin recepty się kończy a trzeba dać znać kiedy odbiór. Wchodzę do przybytku zwanym przychodnią. Pytam. Na co panie w recepcji mówią, że nie ma jeszcze zapisów na luty bo NIKT IM NIE KUPIŁ KALENDARZA! Pani w aptece nie mogła uwierzyć w moje tłumaczenie, że nie mam pojęcia kiedy zaszczepią mi młodą bo kalendarza brak.
Idę! Termin recepty się kończy a trzeba dać znać kiedy odbiór. Wchodzę do przybytku zwanym przychodnią. Pytam. Na co panie w recepcji mówią, że nie ma jeszcze zapisów na luty bo NIKT IM NIE KUPIŁ KALENDARZA! Pani w aptece nie mogła uwierzyć w moje tłumaczenie, że nie mam pojęcia kiedy zaszczepią mi młodą bo kalendarza brak.
Śląsk
Ocena:
149
(157)
Komentarze