Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83929

przez ~PoProstuJanka000 ·
| Do ulubionych
Będzie to historia długa i chaotyczna, ale proszę o wyrozumiałość ze względu na specyfikę wydarzenia.

Dzień 1.

11 tydzień książkowej ciąży. Wieczorem zauważam coś niepokojącego w toalecie więc szybka decyzja o udaniu się do najbliższego szpitala. Godzina 23.40 lekarz przychodzi mnie zbadać. Podobno "zawracam głowę", ale idziemy jeszcze na usg. Długie milczenie lekarza nie wróży nic dobrego. Serce nie bije, dziecko się nie rozwija. Mam się uspokoić i iść spać. Dostaję Relanium, wyganiam zapłakanego męża, nie śpię do rana.

Dzień 2.

Lekarz ten sam. Mam podpisać zgodę na leczenie. Każe oglądać mi zdjęcie martwego dziecka. Po paru godzinach od podania leków odczuwam niesamowity ból. Słyszę, że "tak ma być".

Dzień 3.

Lekarz na dyżurze wciąż ten sam (weekend). Robi mi usg, każe znów patrzeć na martwe dziecko. Podanie leków i "mam czekać". W nocy dostaje silnego krwawienia. Dosłownie "leci" mi po nogach. Idę do pielęgniarki (śpi) aby zadzwoniła po lekarza (śpi). W międzyczasie mówię, że byłam w toalecie. Pielęgniarka (P)- Gdzie to masz? Ja- Ale co? P- No to...spuściłaś w kiblu czy wyrzuciłaś do kosza? Ja-Nie wiem... P- To idź i przynieś to coś z kosza. Sytuację ratuje pojawienie się lekarza, który wygląda jakby jeszcze spał (trzecia doba w pracy pewnie daje w kość). Szybkie usg, wszystko ok. Lekarz idzie spać, pielęgniarka również, a ja siedzę pod prysznicem i próbuję zmyć krew, która nie przestaje lecieć. Nikt nie jest zainteresowany, co się ze mną dzieje.

Dzień 4.

Wreszcie nowi lekarze! W tym sam ordynator (wow!). Trzyosobowa ekipa robi mi usg. Ze mną nie rozmawiają, ze sobą już tak. Nagle słyszę jak jeden z nich zwraca się do ordynatora: SKROBIEMY? Łzy same mi lecą, sił już brak. Ordynator każe podać wyniki HCG (podstawowe badanie kobiet w ciąży). BRAK ZLECENIA. Awantura na pół oddziału. Do wieczora spokój. W nocy silne skurcze. Idę do pielęgniarki. Proszę o pomoc, bo ledwo stoję na nogach. Dzwoni po lekarza: nie przyjdzie, bo nie widzi potrzeby, pochodne Tramadolu i spać.

Dzień 5.

Badanie kontrolne. Zeszło, ale mało. Dostaję jednak wypis. Za tydzień kontrola w poradni. Jeśli samo nie zejdzie- zabieg. Zdanych zaleceń, leków, NIC. Może to i lepiej?

Dla każdej kobiety poronienie jest niewątpliwa stratą i tragedią. Nie wymagam od lekarzy empatii, ale oczekuję szacunku do mnie i mojego martwego dziecka. Trauma jaką przeszłam będąc w tym szpitalu jest równie silna jak strata maleństwa i zostanie ze mną na pewno do końca życia.

SzpitalOdziałPatologiiCiąży

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…