Nadmorscy cwaniacy.
Historia
Była sobie pewna Pani (P). Pracowała w jednym z tryliarda sklepików z figurkami mew/fok, pocztówkami, miseczkami i kubeczkami w kotki, ustrojstwami do robienia baniek...
W owym sklepiku były również małe, zabawkowe autka-wywrotki. Podczas rozładunku towarów jedno takie autko spadło na podłogę sklepu i popsuło się - od ciężarówki odpadła paka.
P miała do wyboru:
a) wyrzucić zepsute autko,
b) położyć pakę na ciężarówce i postawić autko obok innych.
Z niewiadomego powodu postanowiła kierować się instynktem Wujka Skneruska z Kaczora Donalda zamiast rozsądkiem. Tak więc wybrała wyjście b) i spokojnie czekała na Madkę Polkę, zajętą pilnowaniem torebki, zabawek do piasku i oglądaniem dziesięciu rzeczy naraz.
Ale zamiast Madki Polki pojawiła się na horyzoncie moja Mama wraz z moim Bratem. Brat zobaczył autko, podbiegł, wziął je do ręki i autko oczywiście rozpadło się.
P (z podejrzaną satysfakcją w głosie): Tera będziecie musieli zapłacić, rozwalonej nie sprzedam.
Mama: Ale to autko już było zepsute (szybkie wyjście ze sklepu).
Historia II
Zauważył mój brat jedną z miliarda bujanych zabawek i oczywiście ,,mama, ja chcie tam''. Mama stwierdziła - są wakacje, można szaleć. Brat wsiada na zabawkę (był to, o ile pamiętam, samolot), pieniążka wrzuca i ...
I nic się nie dzieje. Brat zdziwiony, bo samolot nie rusza, Mama zdenerwowana, bo pieniążek wpadł. Ale, jako że bujanka stała przed kantorem, Mama postanowiła wejść do środka i zapytać o bujankę.
W kantorze siedzi sobie Karyna.
Karyna - K
Mama - M
M: Dzień dobry, czy ta zabawka, która stoi przed kantorem, to pani?
K: Ta, a bo co?
M: Mój synek wrzucił monetę i zabawka nie działa.
K: Jak nie działa, jak Ziutek tu wczoraj był i naprawiał!
M: Widocznie nie naprawił, bo nie działa.
K: Ziutek by nie naprawił? Pani nie zna Ziutka!
M: Może i nie znam, ale proszę żeby oddała mi pani pieniądze.
K wstała, wyszła, pogrzebała przy zabawce, wyjęła ten 1 zł czy te 2 zł i, mrucząc coś pod nosem, poszła do kantoru.
I chcę zaznaczyć, że nie chodzi o 2 zł, tylko o zasadę. Bo w ciągu dnia obok zabawki przejdzie około 200 dzieci, 150 będzie próbowało się pobujać. A o swoje zawalczy może z 5 rodziców...
Historia
Była sobie pewna Pani (P). Pracowała w jednym z tryliarda sklepików z figurkami mew/fok, pocztówkami, miseczkami i kubeczkami w kotki, ustrojstwami do robienia baniek...
W owym sklepiku były również małe, zabawkowe autka-wywrotki. Podczas rozładunku towarów jedno takie autko spadło na podłogę sklepu i popsuło się - od ciężarówki odpadła paka.
P miała do wyboru:
a) wyrzucić zepsute autko,
b) położyć pakę na ciężarówce i postawić autko obok innych.
Z niewiadomego powodu postanowiła kierować się instynktem Wujka Skneruska z Kaczora Donalda zamiast rozsądkiem. Tak więc wybrała wyjście b) i spokojnie czekała na Madkę Polkę, zajętą pilnowaniem torebki, zabawek do piasku i oglądaniem dziesięciu rzeczy naraz.
Ale zamiast Madki Polki pojawiła się na horyzoncie moja Mama wraz z moim Bratem. Brat zobaczył autko, podbiegł, wziął je do ręki i autko oczywiście rozpadło się.
P (z podejrzaną satysfakcją w głosie): Tera będziecie musieli zapłacić, rozwalonej nie sprzedam.
Mama: Ale to autko już było zepsute (szybkie wyjście ze sklepu).
Historia II
Zauważył mój brat jedną z miliarda bujanych zabawek i oczywiście ,,mama, ja chcie tam''. Mama stwierdziła - są wakacje, można szaleć. Brat wsiada na zabawkę (był to, o ile pamiętam, samolot), pieniążka wrzuca i ...
I nic się nie dzieje. Brat zdziwiony, bo samolot nie rusza, Mama zdenerwowana, bo pieniążek wpadł. Ale, jako że bujanka stała przed kantorem, Mama postanowiła wejść do środka i zapytać o bujankę.
W kantorze siedzi sobie Karyna.
Karyna - K
Mama - M
M: Dzień dobry, czy ta zabawka, która stoi przed kantorem, to pani?
K: Ta, a bo co?
M: Mój synek wrzucił monetę i zabawka nie działa.
K: Jak nie działa, jak Ziutek tu wczoraj był i naprawiał!
M: Widocznie nie naprawił, bo nie działa.
K: Ziutek by nie naprawił? Pani nie zna Ziutka!
M: Może i nie znam, ale proszę żeby oddała mi pani pieniądze.
K wstała, wyszła, pogrzebała przy zabawce, wyjęła ten 1 zł czy te 2 zł i, mrucząc coś pod nosem, poszła do kantoru.
I chcę zaznaczyć, że nie chodzi o 2 zł, tylko o zasadę. Bo w ciągu dnia obok zabawki przejdzie około 200 dzieci, 150 będzie próbowało się pobujać. A o swoje zawalczy może z 5 rodziców...
na wakacjach przed kantorem
Ocena:
63
(145)
Komentarze