Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84009

przez ~XDiksdeXD ·
| Do ulubionych
Moja współlokatorka - Kasia - przyszła do mnie z bardzo ważną sprawą. Ona chce mieć kota. Bo koty są takie słodkie.

Absolutnie się na to nie zgadzam. Kasia prosi. Dalej jestem na nie. Kasia mówi, że kot będzie łapał myszy i w ogóle polował. W końcu się zgadzam, ale pod jednym warunkiem - Kasia sama będzie się kotem zajmować. Kasia skacze z radości, oczywiście, oczywiście, kotem się zajmie.

Kilka dni później Kasia znalazła ogłoszenie o kocie do adopcji i umówiła się na zabranie zwierzaka. Niestety Kasia nie ma samochodu, a adres z ogłoszenia to prawie drugi koniec miasta. Na całe szczęście ja mam autko i ją podwiozę. Ok, w sumie czemu nie, to przecież drobna, jednorazowa przysługa, nie ma o czym mówić.

Kot wydaje się być przeciętnym futrzakiem, ale zdaniem Kasi jest słodki, uroczy i puchaty. Może nie będzie tak źle?

W domu okazuje się, że kot jest zestresowany zmianą otoczenia i trochę nabrudził. Kasia tego nie posprząta, bo jest zajęta nauką. Nie wiedziałem, że można się uczyć, oglądając serial, ale nie mam ochoty siedzieć w smrodzie, więc posprzątam.

Kasia nigdy nie karmi kota, ponieważ zawsze już wychodzi i lepiej, żebym to ja się tym zajął. Oczywiście, tylko ten jeden raz. To samo tyczy się sprzątania w kuwecie.

Kasia kupuje dla kota inną karmę niż ta, którą jadł u poprzedniej właścicielki. Kot na początku wymiotuje. Wiadomo - stres. Kasia oczywiście tego nie posprząta, bo dopiero co pomalowała paznokcie. Nie będę siedzieć w brudzie. Posprzątam.

Po jakimś czasie kot przyzwyczaił się do nowego domu i nowej karmy, a ja - do nowego rozkładu dnia, który obejmował obowiązki właściciela kota.

Pewnego dnia do Kasi przyszły koleżanki. Kasia chwali się kotem, którego posadziła sobie na kolanach. Z grzeczności pytam, czy mogę pogłaskać, a ona na to, że nie. Ja klasyczny karpik, dlaczego ja nie mogę skoro koleżankom pozwoliła(?). Ona na to, że ja nie chciałem się kotem zajmować. Szukam w pamięci, ale nie mogę zrozumieć o co chodzi. Kasia przypomina, że to ona chciała kota, a nie ja.

O nie, moja panno, tak się bawić nie będziemy. Z ciężkim sercem (żal mi kota) przerzucam opiekę nad kotem na Kasię. Konsekwentnie i bezkompromisowo.

Trzy dni później Kasia płacze, że ona już nie chce kota, bo koty są takie brudne i w ogóle. Rzucam jakąś mądrą uwagę w stylu ,,A nie mówiłem, że to zły pomysł?'' i z bardzo ciężkim sercem (szkoda futrzaka, w gruncie rzeczy był całkiem miły) odwożę kota do domu tymczasowego.

Moja współlokatora - Kasia - przyszła do mnie z bardzo ważną sprawą. Ona chce mieć chomika. Bo chomiki są takie słodkie.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 101 (181)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…