Uwaga! Historia przydługa, a jej finał bezczelny.
Mam kolegę, nazwijmy go Błażej. I właśnie Błażej będzie głównym bohaterem tej historii.
Na początku roku szkolnego - wiadomo. Uroczystość, fanfary, miód, malina, czekolada. Wracamy do naszej sali lekcyjnej, a tu na tablicy gazetka szkolna pod hasłem: "Żegnaj szkoło, witajcie wakacje!". Na to Błażej zwrócił pani uwagę, że przecież powinno być na odwrót: "Żegnajcie wakacje, witaj szkoło!".
Pani stwierdziła, że ona nie miała czasu zmienić gazetki, ale świetnie się składa, że Błażej zwrócił uwagę, zostanie opiekunem gazetki szkolnej i zrobi nową. Błażej stwierdził, że on jednak nie ma ochoty brać na siebie nowego obowiązku.
Przez pierwsze dwa miesiące do robienia gazetki szkolnej zgłaszały się dziewczyny i dostawały w zamian uwagi pozytywne do e-dziennika. W listopadzie jednak szkoła rozkręciła się na dobre - kartkówki, sprawdziany, zadania - i nikt już nie zgłosił się do zrobienia gazetki szkolnej, bo nikt nie miał czasu.
Oczywiście nie mogliśmy pozwolić, żeby w naszej klasie wisiała gazetka szkolna sprzed miesiąca, toteż przygotowaliśmy nową... ze starych gazetek z poprzednich lat. Tak rozwiązywaliśmy problem gazetki szkolnej przez następne dwa miesiące.
W styczniu jednak, jak wiadomo, rozpoczęło się nowe półrocze, szkolne wydarzenia trochę zwolniły i znów zgłosiła się osoba chętna do zrobienia gazetki szkolnej na walentynki. Wówczas Błażej zwrócił pani uwagę, że przecież nowe gazetki szkolne pokazują się co miesiąc, a on, pomimo że jest opiekunem gazetki szkolnej, nie dostał jeszcze żadnej uwagi pozytywnej. Pani zauważyła, że przecież Błażej nie zrobił jeszcze ŻADNEJ gazetki szkolnej, ba, nawet nikomu nie pomógł w zrobieniu tudzież chociaż powieszeniu takowej.
Co na to Błażej?
"Ale przecież pozwoliłem robić innym te gazetki!".
Chłopak myślał, że zostanie nagrodzony za to, że pozwolił innym zrobić coś pożytecznego.
A myślałam, że bezczelność ma jednak jakieś granice.
Mam kolegę, nazwijmy go Błażej. I właśnie Błażej będzie głównym bohaterem tej historii.
Na początku roku szkolnego - wiadomo. Uroczystość, fanfary, miód, malina, czekolada. Wracamy do naszej sali lekcyjnej, a tu na tablicy gazetka szkolna pod hasłem: "Żegnaj szkoło, witajcie wakacje!". Na to Błażej zwrócił pani uwagę, że przecież powinno być na odwrót: "Żegnajcie wakacje, witaj szkoło!".
Pani stwierdziła, że ona nie miała czasu zmienić gazetki, ale świetnie się składa, że Błażej zwrócił uwagę, zostanie opiekunem gazetki szkolnej i zrobi nową. Błażej stwierdził, że on jednak nie ma ochoty brać na siebie nowego obowiązku.
Przez pierwsze dwa miesiące do robienia gazetki szkolnej zgłaszały się dziewczyny i dostawały w zamian uwagi pozytywne do e-dziennika. W listopadzie jednak szkoła rozkręciła się na dobre - kartkówki, sprawdziany, zadania - i nikt już nie zgłosił się do zrobienia gazetki szkolnej, bo nikt nie miał czasu.
Oczywiście nie mogliśmy pozwolić, żeby w naszej klasie wisiała gazetka szkolna sprzed miesiąca, toteż przygotowaliśmy nową... ze starych gazetek z poprzednich lat. Tak rozwiązywaliśmy problem gazetki szkolnej przez następne dwa miesiące.
W styczniu jednak, jak wiadomo, rozpoczęło się nowe półrocze, szkolne wydarzenia trochę zwolniły i znów zgłosiła się osoba chętna do zrobienia gazetki szkolnej na walentynki. Wówczas Błażej zwrócił pani uwagę, że przecież nowe gazetki szkolne pokazują się co miesiąc, a on, pomimo że jest opiekunem gazetki szkolnej, nie dostał jeszcze żadnej uwagi pozytywnej. Pani zauważyła, że przecież Błażej nie zrobił jeszcze ŻADNEJ gazetki szkolnej, ba, nawet nikomu nie pomógł w zrobieniu tudzież chociaż powieszeniu takowej.
Co na to Błażej?
"Ale przecież pozwoliłem robić innym te gazetki!".
Chłopak myślał, że zostanie nagrodzony za to, że pozwolił innym zrobić coś pożytecznego.
A myślałam, że bezczelność ma jednak jakieś granice.
szkoła
Ocena:
57
(137)
Komentarze