Pracuję w małej firmie, 4 osoby i szef. Biuro mamy urządzone w wynajętym mieszkaniu. Pani z firmy sprzątającej przychodzi 3 razy w tygodniu, a gary po gotowaniu/odgrzewaniu jedzenia myjemy sami na bieżąco. O tym myciu garów właśnie będzie historia.
Do niedawna były nas trzy osoby - ja, kolega i koleżanka. Trochę już razem pracujemy i wyewoluował u nas taki system, że codziennie inna osoba zmywa. Wyszło to samo, bo raz ktoś pozmywał wszystko, potem ktoś chciał się odwdzięczyć i tak wyszło, że codziennie zmywa kto inny. Kilka talerzy i kubków, naczynie z mikrofali, jakieś sztućce, czasem garnek. Nie ma tego dużo, nikt nikogo nie zmusza ani sprawdza, a zawsze jest pozmywane. Dobry, zdrowy system. Do czasu.
Dołączyła do nas nowa osoba. Jak się później okazało, fanatyczna feminazistka. Pierwszego dnia myłem ja, drugiego kolega, trzeciego koleżanki nie było, więc umyłem znowu ja, potem koleżanka wróciła, pod koniec dnia poszła myć, a jak tylko feminazistka to zobaczyła, to się zaczęło...
Dlaczego ty to zmywasz za nich? Oni od tego są! Nie jesteś ich służącą!
Koleżanka jej wyjaśniła, jak działa nasz system. W odpowiedzi dostała, że pewnie ją zmusiliśmy i dlatego tak mówi. Feminazistka oświadczyła, że ona myć będzie tylko swoje. Spoko, byle było pomyte. Oczywiście nie myła. My, myjąc wszystko, omijaliśmy "jej" naczynia. Ona na to próbowała nam wmawiać, że to nie jej.
Pewnego dnia powiedziała koledze wprost, że ma myć po niej, bo ona jest kobietą. Kolega ją wyśmiał.
Poszła do szefa na skargę, że ją mobbujemy, zmuszając ją do mycia garów. Szef odpowiedział, że dopóki się nie pojawiła to nie było żadnych problemów. Zaczęła go straszyć, że go oskarży o mobbing. On na to pokazał jej rozmieszczone w całym biurze-mieszkaniu (oprócz łazienki oczywiście) kamery i poinformował, że nagrywają one obraz i dźwięk.
Po miesiącu już u nas nie pracowała, zwolniła się.
Do niedawna były nas trzy osoby - ja, kolega i koleżanka. Trochę już razem pracujemy i wyewoluował u nas taki system, że codziennie inna osoba zmywa. Wyszło to samo, bo raz ktoś pozmywał wszystko, potem ktoś chciał się odwdzięczyć i tak wyszło, że codziennie zmywa kto inny. Kilka talerzy i kubków, naczynie z mikrofali, jakieś sztućce, czasem garnek. Nie ma tego dużo, nikt nikogo nie zmusza ani sprawdza, a zawsze jest pozmywane. Dobry, zdrowy system. Do czasu.
Dołączyła do nas nowa osoba. Jak się później okazało, fanatyczna feminazistka. Pierwszego dnia myłem ja, drugiego kolega, trzeciego koleżanki nie było, więc umyłem znowu ja, potem koleżanka wróciła, pod koniec dnia poszła myć, a jak tylko feminazistka to zobaczyła, to się zaczęło...
Dlaczego ty to zmywasz za nich? Oni od tego są! Nie jesteś ich służącą!
Koleżanka jej wyjaśniła, jak działa nasz system. W odpowiedzi dostała, że pewnie ją zmusiliśmy i dlatego tak mówi. Feminazistka oświadczyła, że ona myć będzie tylko swoje. Spoko, byle było pomyte. Oczywiście nie myła. My, myjąc wszystko, omijaliśmy "jej" naczynia. Ona na to próbowała nam wmawiać, że to nie jej.
Pewnego dnia powiedziała koledze wprost, że ma myć po niej, bo ona jest kobietą. Kolega ją wyśmiał.
Poszła do szefa na skargę, że ją mobbujemy, zmuszając ją do mycia garów. Szef odpowiedział, że dopóki się nie pojawiła to nie było żadnych problemów. Zaczęła go straszyć, że go oskarży o mobbing. On na to pokazał jej rozmieszczone w całym biurze-mieszkaniu (oprócz łazienki oczywiście) kamery i poinformował, że nagrywają one obraz i dźwięk.
Po miesiącu już u nas nie pracowała, zwolniła się.
feministki
Ocena:
131
(163)
Komentarze