Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84313

przez ~Sluzbistka ·
| Do ulubionych
Historia wydarzyła się pół roku temu, ale w końcu znalazłam chwilę by ją opisać.

W poprzednim roku uzyskałam zacny tytuł naukowy na mniej zacnym kierunku i mogę wstawiać magiczne dr. przed nazwiskiem. Zaraz potem złożyłam podanie do jednej z instytucji państwowych, coby pracować w zawodzie. I wszystko fajnie, przyjemnie.

Okazało się, że w tym kraju jest praca dla ludzi z moim wykształceniem i to na wymarzonym stanowisku. W dużym skrócie ogarniam dokumenty, mam pod sobą wydział i muszę się spowiadać przed Najwyższym (zwierzchnikiem).

Po kilku miesiącach pracy przyszedł czas na rekrutacje nowych pracowników do działów. Ja potrzebowałam do swojego dwóch (i o ile osobą jestem niezwykle sympatyczną, tak można powiedzieć, że podczas rekrutacji straszna ze mnie kosa. Po prostu chcę mieć najlepszy zespół).

Do mojego wydziału miałam 20 chętnych, w tym jedną dziewczynę, która ze mną zaczynała licencjat. Niezwykle nieprzyjemna i z charakteru i z wyglądu. Z higieny również (przynajmniej w tamtych czasach). Dziewczę nie zdało pierwszego semestru, przeniosła się na prywatną uczelnię, gdzie najwidoczniej łatwiej jej było skończyć kierunek.

Odstawiając na bok przeszłość i mając nadzieję na lepsze zmiany czekałam na dzień rekrutacji. I doczekałam się.
Nie dość, że mnie poznała i chciała poplotkować o starych czasach, wbijając do biura bez pytania, to gdy ją wyprosiłam zaczęła przeganiać ludzi, mówiąc, że robota już jest jej, bo "szefowa" to jej przyjaciółka. No nie sądzę.

Wyszłam, zaczęłam wołać ludzi po kolei. Już po 2 godzinach znalazłam swoich kandydatów, ale czekałam co ona mi powie.
"Hehehe, no to jak Służbistka, czemu nie kazałaś tym gamoniom od razu się wynosić?"

Nie odpowiedziała na żadne pytanie. "Daj spokój z tymi formalnościami. Przyjaciółki nie zatrudnisz?"

No cóż, nie zatrudniłam. Nie pamiętam też żebyśmy kiedykolwiek się przyjaźniły. Gdy dowiedziała się, że jej nie zatrudniłam to obsmarowała mnie na twarzoksiążce. Bywa i tak, nieszczególnie się przejęłam. Wkurza mnie tylko taka roszczeniowa postawa ludzi, mówiąca, że jeśli kogoś znasz to należy Ci się wszystko, co ta osoba może zaoferować.


P.S. Faceci, których zatrudniłam byli trafnym strzałem. A koleżanka od czasów studiów była dokładnie taka sama. Z takim samym dystansem do higieny.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (151)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…