Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84384

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trochę z punktu widzenia kursantki uczącej się do zdania prawa jazdy kategorii B.

1) Skręcam w prawo, ja jeszcze mam zielone, natomiast na drodze, w którą skręcam, piesi mają już czerwone. Puszczam sprzęgło, jadę, instruktor hamuje gwałtownie. Centymetry przed maską na czerwonym świetle przebiega chłopak patrząc na nas i się śmiejąc.

2) Jadę drogą główną z maksymalną dozwoloną prędkością, zbliżając się do centrum miasta. Z dróg podporządkowanych wręcz wyskakują mi samochody skręcające w lewo. A nawet i perełki, które wyjeżdżają na pas, którym jadę z zawrotną prędkością 10-20 km/h i przez które muszę hamować z piskiem opon, bo przecież wcale nie jestem rozpędzona…

3) Wyprzedzanie "elki", bo to WSTYD wlec się za nią. Jeżdżąc poza miasto, miałam szansę przejechać się drogami krajowymi, na których mogłam zaszaleć i dodać trochę gazu, a nawet poćwiczyć wrzucanie najwyższego biegu. ;) Nawet gdy jechałam z prędkością trochę przekraczającą tę dozwoloną, kierowcy wymijali mnie, po czym hamowali i jechali z taką prędkością, jak za mną... Tyle dobrego w tym, że miałam tzw. "zajączka" i nie martwiliśmy się z instruktorem policją. ;)

4) Po zdanej teorii przyszedł czas na praktykę. Egzamin zaliczyłam prawie śpiewająco. "Prawie"... Jadąc drogą główną dobre pół kilometra wlokłam się za rowerzystką. Wyprzedzić nie mogłam, bo podwójna ciągła i dość duży ruch. Pani rowerzystka w pewnym momencie zeskoczyła z roweru na przejściu dla pieszych i stanęła. No cóż, wyhamowałam, zatrzymałam pojazd i czekam, aż przejdzie. Ta natomiast, stojąc na krawędzi jezdni, ale wciąż na pasach, stoi i zerka to na samochód, to na chodnik. Po dłuższej chwili i milczeniu egzaminatora postanowiłam, że najwyżej zaliczę drugi egzamin i po prostu ominęłam na pasach szanowną panią. Egzaminator nic się nie odezwał, ale jednak ciśnienie mi się podniosło.

Koniec końców egzamin zdałam za pierwszym razem, prawko odebrałam, jeżdżę ostrożnie i z bijącym sercem mijam każdą drogę podporządkowaną.

Instruktorów natomiast zawsze będę podziwiać i odnosić się do nich z szacunkiem za to, jak z cierpliwością znoszą kierowców z piekła rodem.

P. S. Mała prośba; pamiętajmy, że do "elki" trzeba mieć ograniczone zaufanie, ale nie róbmy z kursantów ludzi, którzy nie wiedzą, co robią! ;) Jakbyśmy aż tak źle sobie radzili, to instruktorzy by nas na drogę nie zabrali. ;)

Sypcie minusami, ale taka jest dla kursantów smutna rzeczywistość. ;)

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 89 (147)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…