Przeczytałem na pewnym portalu pewien artykuł traktujący o rowerzystach. W komentarzach zdecydowana większość osób poparła pomysł, by rowerzyści poruszali się chodnikami tam, gdzie nie ma ścieżki.
I zbulwersowałem się, gdyż mi się przypomniało pewne zdarzenie z poprzedniego sezonu rowerowego.
Spacerowałem z psem dość wąskim chodnikiem. To znaczy ja spacerowałem chodnikiem, a czworonóg trawnikiem z prawej strony tegoż chodnika. Chciałem przejść na lewą stronę chodnika, gdyż z naprzeciwka zbliżał się ktoś inny z psem i chciałem minąć ich "bezkolizyjnie".
I tym manewrem zaskoczyłem Pana Kolarza, który jechał za nami. Słysząc wrzaski zza pleców odruchowo ściągnąłem smycz i pociągnąłem psa w swoją stronę, czym zapewne uchroniłem go od poznania się bliżej z rowerem. Pan Kolarz minął mojego psa dosłownie o centymetry, po czym zatrzymał rower kawałek dalej na trawie i zaczął się wydzierać na mnie, oczywiście sądząc, że to ja byłbym winny niedoszłej kolizji.
Pan nie dał przemówić sobie do rozsądku.
Ograniczenie na drodze wynosiło 50 km/h, ruch nie jest tam duży i jest to jednopasmówka.
Chodnik miał jakieś 1,5 m.
A co by było, gdyby tym chodnikiem szła babcia (u której refleks już nie ten) z wnuczką, która nagle skręciłaby w stronę trawy?
I zbulwersowałem się, gdyż mi się przypomniało pewne zdarzenie z poprzedniego sezonu rowerowego.
Spacerowałem z psem dość wąskim chodnikiem. To znaczy ja spacerowałem chodnikiem, a czworonóg trawnikiem z prawej strony tegoż chodnika. Chciałem przejść na lewą stronę chodnika, gdyż z naprzeciwka zbliżał się ktoś inny z psem i chciałem minąć ich "bezkolizyjnie".
I tym manewrem zaskoczyłem Pana Kolarza, który jechał za nami. Słysząc wrzaski zza pleców odruchowo ściągnąłem smycz i pociągnąłem psa w swoją stronę, czym zapewne uchroniłem go od poznania się bliżej z rowerem. Pan Kolarz minął mojego psa dosłownie o centymetry, po czym zatrzymał rower kawałek dalej na trawie i zaczął się wydzierać na mnie, oczywiście sądząc, że to ja byłbym winny niedoszłej kolizji.
Pan nie dał przemówić sobie do rozsądku.
Ograniczenie na drodze wynosiło 50 km/h, ruch nie jest tam duży i jest to jednopasmówka.
Chodnik miał jakieś 1,5 m.
A co by było, gdyby tym chodnikiem szła babcia (u której refleks już nie ten) z wnuczką, która nagle skręciłaby w stronę trawy?
Ocena:
87
(121)
Komentarze