Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84494

przez ~Wiksxd ·
| Do ulubionych
Sytuacja sprzed chwili, aż się płakać chce.

Teść miał konia. Miał, bo przed chwilą zdechł. Klacz zaczęła źrebić się około północy, nie szło jej, jej pierwszy poród, młoda, silna. Zaczęło się wydzwanianie na pogotowia weterynaryjne, do wetów znajomych i nieznajomych.

Nikt, nikt do niej nie przyjechał.

Tłumaczenia:
- to nie piesek ani kotek (najczęstsze),
- nie odbiera, no bo co, ma 24h i mieć może, nic więcej
- jeden rozwalił system - a to jak na ostatnim tchnieniu była, i tak by zdechła
- Jaśnie Pan z 24h, oddzwonił po wszystkim, no bo przecież jak on odbierze, jak śpi?
- jedna Pani zdecydowała się przyjechać, było około godziny 7.20, do godziny powinna być.

Niestety ok. 7.40 teść przyszedł powiedzieć, że biedna zdechła. 8 godzin, prawie 8 godzin się męczyła do zdechnięcia. I mimo że ona nie była moja, a wręcz ja się boję koni, naprawdę szkoda zwierzęcia.

Zdechła w męczarniach. I kogo pociągnąć do odpowiedzialności?

Tarnów okolice

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 45 (171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…