Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84553

przez ~zamawiampaczki ·
| Do ulubionych
Zamawiam dosyć dużo paczek z Allegro i czasem innych stron. Ponieważ jestem osobą pracującą i prawie w każdy dzień nie ma mnie w domu w godzinach 8-18, paczki zamawiam najczęściej paczkomatem, żeby móc sobie odebrać, kiedy chcę.

Paczkomaty w teorii to superopcja. Mogę sobie odebrać paczkę w drodze z pracy i nie stresować się, czy kurier nie przyjedzie akurat wtedy, gdy mnie nie ma. Niestety w praktyce z paczkomatami bywa coraz więcej problemów.

Na początek krótka informacja o paczkomatach blisko mojego mieszkania. ”Mój” paczkomat znajduje się na ulicy, powiedzmy, Piekielnej 300. Jest to dla mnie najlepszy paczkomat, ponieważ, jak napisałam wyżej, mam go po drodze z pracy, nie muszę nadrabiać drogi. Jednak w okolicy są trzy inne całkiem blisko. Pierwszy jest również na Piekielnej, ok. 30 numerów dalej. Drugi jest na ulicy Szatańskiej, która jest równoległa do Piekielnej. Mój blok znajduje się pomiędzy Piekielną a Szatańską. Do paczkomatu na Szatańskiej z mieszkania mam nawet bliżej niż do tego na Piekielnej 300, tylko nie chodzę za często tamtą ulicą, bo jest mi nie po drodze do niczego. W końcu jest jeszcze trzeci paczkomat, na ulicy Diabelskiej, która krzyżuje się z Piekielną i Szatańską. Do trzeciego paczkomatu miałabym najdalej, z wszystkich wcześniej wymienionych, ale wciąż "najdalej" nie oznacza "daleko".

To teraz problem z paczkomatem nr 1: przekierowania. Czasem dostawałam sms-y z informacją, że "mój" paczkomat może być przepełniony i pytaniem, czy paczkę można przekierować gdzieś indziej. Z jakiegoś powodu to "gdzieś indziej" nigdy nie znajdowało się pod jednym z adresów wymienionych wyżej. InPost chciał mi przekierować paczki na Anielską, na adres, na który musiałabym jechać kilkanaście minut komunikacją i który jest dla mnie zupełnie nie po drodze do niczego (właściwie Anielska to takie trochę zadupie).

Gdyby zaproponowano mi przekierowanie do któregoś z wyżej wymienionych paczkomatów, tobym się zgodziła, ale na Anielską nie zamierzałam specjalnie jechać, więc zawsze klikałam, że nie wyrażam zgody. To samo robił narzeczony.

Wszystko było ok aż gdzieś do okolic Świąt, kiedy to narzeczony dostał sms-a, że paczka czeka na niego na Anielskiej. Wcześniej InPost nie wysłał żadnego pytania, czy narzeczony wyraża zgodę.

Ponieważ był to pierwszy taki przypadek, pomyśleliśmy, że może to nadawca z jakiegoś powodu źle nadał paczkę. Pojechał i ją odebrał, jednak oczywiście okazało się, że nadawca podał prawidłowy paczkomat. Trochę się na to wkurzyliśmy, ale mieliśmy nadzieję, że to jednorazowa sytuacja.

Niedługo potem narzeczony znów dostał paczkę na Anielską. Akurat tego dnia, gdy przyszła paczka, jechaliśmy do jego domu rodzinnego taksówką, więc uznaliśmy, że skoro i tak bierzemy taksę, to po tę paczkę podjedziemy i odbierzemy, jednak narzeczony napisał potem skargę do InPostu, na którą nie otrzymał odpowiedzi.

Przy następnym razie narzeczony dostał już pytanie - czy paczka może trafić na Anielską? Zaznaczył, że nie. Bum, paczka i tak trafiła na Anielską…

Tym razem nie mieliśmy okazji do odebrania tej paczki, więc narzeczony uznał, że zadzwoni na infolinię InPostu i zapyta, czemu paczka tam trafiła i czy mogą coś z tym zrobić.

Pani z callcenter sprawdziła w systemie, potwierdziła, że jest tam informacja, że narzeczony zgody na przekierowanie nie wyraził, więc kurier popełnił błąd. Powiedziała, że wystawi ticket o przeniesienie paczki do prawidłowego paczkomatu.

Minął dzień czy dwa i narzeczony dostał kolejnego sms-a, że paczka będzie czekać jeszcze 24h na Anielskiej, a jeśli nie zostanie odebrana, to trafi do punktu odbioru po drugiej stronie miasta. Zadzwonił na infolinię kolejny raz i dowiedział się, że kurierzy zupełnie zlali ticket wystawiony wcześniej przez tamtą panią. Na szczęście po drugiej interwencji paczka w końcu trafiła do odpowiedniego paczkomatu.

Kilka miesięcy był spokój - pomyśleliśmy, że pewnie taki problem z paczkami był tylko w czasie Świąt. Parę razy dostaliśmy jeszcze pytania o przekierowanie, ale zawsze zaznaczaliśmy, że nie i było w porządku.

Ostatnio ja zamawiałam kilka paczek. Znów dostałam pytania o przekierowanie na Anielską. Mimo braku mojej zgody, trafiły oczywiście tam i tym razem ja musiałam dzwonić na infolinię. Teraz czekam i zastanawiam się, czy paczki trafią na odpowiedni adres od razu, czy też będę musiała dzwonić drugi raz...

Pomijając piekielność pt. "przekierujemy ci paczkę, nie pytając o zgodę albo gdy jej nie wyraziłeś", nie mogę po prostu pojąć, czemu za każdym razem jest to Anielska, skoro jest tyle paczkomatów bliżej. W czasie Świąt mogłam to sobie jakoś tłumaczyć, że może tamte paczkomaty są też przepełnione czy coś, ale teraz, w maju? Niestety pani na infolinii nie potrafiła mi tego wyjaśnić (nawet aż tak bardzo tego nie oczekiwałam, ale spytałam na wszelki wypadek).

Jednak przekierowania to nie jedyny problem paczkomatów. Drugim problemem jest wciąż skracający się czas na odebranie paczki i zwiększająca się cena za wydłużenie tego czasu.

Oczywiście staram się nie zamawiać paczek, jak wiem, że jakiś czas nie będzie mnie w domu i nie będę mogła odebrać. Ale zdarzają się różne losowe sytuacje, np. że sprzedawca nawala i długo paczki nie wysyła, albo że z jakiegoś powodu nagle musimy gdzieś z narzeczonym na krótko wyjechać (ot, chociażby do któregoś z domów rodzinnych). Gdy zaczynałam przygodę z paczkomatami, czas na odebranie paczki wynosił 72h. Teraz wynosi tylko 36h, więc czasem się zdarzało, że musiałam przedłużyć czas trzymania paczki w paczkomacie sms-em. Do niedawna cena za wydłużenie o kolejnych 36h to było chyba 5 zł, więc do zaakceptowania w nagłych przypadkach.

Ostatnio miałam właśnie taką sytuację, że sprzedawca mi wysłał paczkę, gdy akurat byliśmy u narzeczonego w domu na Święta Wielkanocne. Tu akurat sprzedawca wysłał paczkę nie za późno, ale "za wcześnie". Zamówiłam ją jakoś w Wielki Czwartek, bardzo późno (ok. 22), więc myślałam, że skoro są Święta, to paczkę dostanę po nich, jak już będę w domu. Tymczasem w Wielką Sobotę była już do odebrania. Chciałam wydłużyć czas i okazało się, że cena wzrosła do 11 zł, co wynosiło więcej niż cena za wysyłkę towaru! Nie chciałam tyle płacić, więc skończyło się tak, że spędziłam ok. 4h, by pojechać, odebrać paczkę, zostawić ją w mieszkaniu i wrócić do domu rodzinnego narzeczonego. Może w tym przypadku to był trochę mój błąd (mogłam jeszcze poczekać z zamówieniem tej paczki), ale jak pisałam, czasem się zdarzają inne sytuacje, na które wpływu nie mam i uważam, że 11 zł za przedłużenie paczki to za dużo.

Najgorsze jest to, że mimo wad paczkomatów nie mogę się za bardzo przerzucić na nic innego z powodu pracy…

(Jakby ktoś pytał - nie, nie wolno nam zamawiać prywatnych paczek kurierem do biura, parę osób dostało już za to ochrzan).

InPost

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 65 (105)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…