Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#84775

przez ~PikPik ·
| było | Do ulubionych
Przyjechały do nas dzieciaki siostry.
Poszliśmy z nimi na plac zabaw. Zwolnił się zjazd linowy. Nie wiem czy to się tak nazywa, ale składa się z podestu, z którego zjeżdża się na linie z okrągłym krzesełkiem wkładanym między nogi.
Nie mam swoich dzieci, więc może jestem przewrażliwiona, ale ta zabawa nie wydaje mi się zbyt bezpieczna, szczególnie dla młodszych dzieci, choć ją bardzo lubią. Instruuje więc "swoje dzieci": tu uważasz na głowę (bo po bokach podestu wystające stalowe chwytaki, w które łatwo uderzyć głową), tu krzyżujesz nogi (bo inaczej dziecko zawiśnie tylko na rękach, jak krzesło mu spod pupy ucieknie), nie wolno wypuścić liny z rąk (np, żeby pomachać komuś ręką)itd.
Nagle pojawia się obok nas garstka małych dzieci i ustawia w kolejce do zjeżdżania. Pytam chłopca kto się nim opiekuje, bo opiekunów nie widzę. Powiedziałam chłopcu, że nie zjedzie dopóki ktoś z opiekunów się nie pojawi i puszczałam tylko "swoje dzieci".
Po jakimś czasie przyszły dwie nadąsane panie. Jedna w widocznej ciąży zasugerowała, że ona nie będzie się w to bawić, druga więc musiała obsłużyć jej dzieci. No cóż, to już sprawa tych pań.
Ludzie naprawdę myślą, że będą sobie na ławeczce siedzieć a ja będę odpowiadać za bezpieczeństwo ich dzieci? A jak jakiemuś z tych obcych dzieci coś by się stało, to kto miałaby odpowiadać? Ja?

plac zabaw

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (36)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…