Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84864

przez ~agatatq ·
| Do ulubionych
Znajoma pracuje (już na wypowiedzeniu) w salonach meblowych (dla czytających ze zrozumiem - imienniczka w nazwie). System prowizyjny z podstawą, walka o klienta - wiadomo, pole do nadużyć koleżeńskich. Jednak okazało się, że nadużywa też, i to znacznie bezczelniej, pracodawca.

Klient składa zamówienie, a po jakimś czasie dostaje informacje na temat terminu realizacji. Ustalona data odbioru, wszystko cacy. Sytuacje w życiu są różne, klientowi coś wypada i odbiera zamówienie po terminie (przy czym jest określone, że może to zrobić, nie naursza zasad wynikających z umowy kupna-sprzedaży). Natomiast fakt odbioru z opóźnieniem z winy klienta staje się dla pracodawcy podstawą do zabrania lub obniżenia premii pracownikowi. Podobnie w przypadku, gdy producent mebla nie wykona go w zdeklarowanym wcześniej terminie.

Inna ciekawostka z tego salonu - kiedy pracownik pomyli się przy zamówieniu, lub klient dokona zmiany w trakcie, upierając się, że pracownik źle zapisał zamówienie, to nieadekwatny mebel musi pracownik zakupić, a dla klienta zamówić ponownie taki, jaki mu odpowiada. Nazywa się to faktorami. Meble są w różnych cenach, od kilkuset złotych, do kilkunastu tysięcy. Są to często meble segmentowe, gdzie klient nie bardzo wie czy chce elementy lewostronne, czy prawostronne, albo upiera się (znając wymiary mebla), że zmieści się przy transporcie. To też wina pracownika, że klient nie zna wymiarów swojego lokalu, drzwi, czy klatki schodowej. I oczywiście pretekst do cięcia premii.

Podobno całkiem niedawno salon, z którego odchodzi koleżanka odwiedziła PIP. Nie miała zastrzeżeń.

A szefostwo salonu dziwi się, że nowi wytrzymują miesiąc, max trzy i uciekają. Zwłaszcza, że przez miesiąc nie dostają uprawnień do sprzedaży, czyli mogą zarobić tylko kwotę podstawy (pensja minimalna). Dziwne jest dla mnie raczej to, że ktokolwiek w tych warunkach chce tam pracować i mniemam, że to kwestia prowizji. Faktycznie koleżance czasami udawało się zarobić ładną sumkę, nieosiągalną w sklepach bez prowizji od utargu, jednak po podliczeniu dochodów sumarycznych z kilku miesięcy okazało się, że wychodzi miesięcznie niewiele ponad płacę minimalną.

sklepy sieciówki pracodawcy pracownicy

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (129)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…