Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84922

przez ~Lenalee ·
| Do ulubionych
Żyjemy w czasach kiedy dzieci, a raczej ich posiadanie stało się obrzydliwością w oczach Nuggana.

Jestem Karyną, się dowiedziałam.

Po półrocznym urlopie dziecko zostawiłam z nianią, ja wróciłam do pracy, bo mi na niej zależy, a mieliśmy to szczęście, że udało nam się znaleźć dobrą opiekunkę, więc przez półtora roku nie brałam ani razu opieki na dziecko, sama też na L4 nie byłam, bo zdrowie mam jak koń roboczy.

Teraz Młoda ma już dwa lata i zaczął chodzić do żłobka, bo to zdecydowanie taniej, a dwulatka już jest w stanie socjalizować się w grupie. Jak to przy kontakcie z dziećmi, po tygodniu żłobka przyszła pierwsza infekcja. Na takie wypadki zorganizowaliśmy nową nianię — naszą sąsiadka jest na emeryturze, zazwyczaj jest w domu, zgodziła się dorabiać jako niania na godziny w razie potrzeby.

Niestety już pierwszego dnia opieki Młoda się jej zakrztusiła zupą, sąsiadka spanikowała i to tak, że musiałam zwolnić się z pracy, i jechać do domu, aby ja uspokoić — nie Młodą, a sąsiadkę. Młoda nie chciała się w ogóle położyć, płakała, że ją boli, do rana było coraz gorzej. To była sobota więc pojechaliśmy na świąteczna opiekę, dostaliśmy skierowanie na SOR, a tam diagnozę: zachłystowe zapalenie płuc. Tydzień spędziłam z dzieckiem w szpitalu, po tygodniu mąż wziął opiekę i siedział z Młodą jeszcze tydzień w domu.

Ja wróciłam do pracy, bo wiedziałam, że to okres urlopowy i ,że na pewno jest brakuje rak do pracy.

Wróciłam i dowiedziałam się od kolegi, no niby w żartach, że przez takie Karyny jak ja on nie mógł dostać urlopu.

Powiedział mi to, wychodząc po 5 minutach od rozpoczęcia pracy, na pierwszego, ze zwyczajowych dziesięciu, papierosa tego dnia.

praca

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 202 (264)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…