Piekielnymi będą tu "osobniki" z rodziny mojego partnera.
Zacznę od początku.
Z przyczyn prywatnych dość szybko zamieszkałam z T. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu jego mamy, która pracowała za granicą. Oczywiście zapytaliśmy ją o zgodę, nie miała z tym żadnego problemu.
Mieszkałam tam tylko 2 miesiące.
Nie dało się znieść obecności siostry, która dzień w dzień przychodziła na kawkę o 7-8 rano i siedziała do południa, bo uważała, że to jej rodzinny dom i ma prawo przychodzić, kiedy chce.
Nie odpowiadał mi układ wstawania codziennie o 7, aby jaśnie pani zrobić kawę i z nią siedzieć, więc oznajmiłam mojemu T, że będę chciała wynająć sobie pokój (jeszcze nie pracowałam, tylko się uczyłam i nie było mnie stać na wynajęcie mieszkania). Mój T zaproponował, że chętnie wyprowadzi się ze mną od swojej mamy i wynajmiemy mieszkanie wspólnie.
Pierwszy dzień po naszej wyprowadzce to był istny horror. Na zmianę siostry T i jego brat wydzwaniali do niego, że ma mnie zostawić i wracać do mamy, że ja jestem zła, niedobra. Wiele wylanych łez, awantury.
Kilka miesięcy później wyprowadziliśmy się do innego miasta, aby T miał bliżej do pracy, bo dojazdy go męczyły. To również nie spodobało się siostrzyczce. Kazała mu zostać w mieście i dojeżdżać do pracy 100 km w jedną stronę, bo ona chce go codziennie widywać.
Aktualnie jest zapraszany sam, czy to na kawę, czy chrzciny, urodziny i wszelkie inne uroczystości, mnie traktują jak powietrze i tak już trzeci rok.
W życiu nie zrobiłam im nic złego, dbam o ich brata, jak umiem najlepiej.
Tak piekielnych ludzi nigdy na swojej drodze nie spotkałam.
Zacznę od początku.
Z przyczyn prywatnych dość szybko zamieszkałam z T. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu jego mamy, która pracowała za granicą. Oczywiście zapytaliśmy ją o zgodę, nie miała z tym żadnego problemu.
Mieszkałam tam tylko 2 miesiące.
Nie dało się znieść obecności siostry, która dzień w dzień przychodziła na kawkę o 7-8 rano i siedziała do południa, bo uważała, że to jej rodzinny dom i ma prawo przychodzić, kiedy chce.
Nie odpowiadał mi układ wstawania codziennie o 7, aby jaśnie pani zrobić kawę i z nią siedzieć, więc oznajmiłam mojemu T, że będę chciała wynająć sobie pokój (jeszcze nie pracowałam, tylko się uczyłam i nie było mnie stać na wynajęcie mieszkania). Mój T zaproponował, że chętnie wyprowadzi się ze mną od swojej mamy i wynajmiemy mieszkanie wspólnie.
Pierwszy dzień po naszej wyprowadzce to był istny horror. Na zmianę siostry T i jego brat wydzwaniali do niego, że ma mnie zostawić i wracać do mamy, że ja jestem zła, niedobra. Wiele wylanych łez, awantury.
Kilka miesięcy później wyprowadziliśmy się do innego miasta, aby T miał bliżej do pracy, bo dojazdy go męczyły. To również nie spodobało się siostrzyczce. Kazała mu zostać w mieście i dojeżdżać do pracy 100 km w jedną stronę, bo ona chce go codziennie widywać.
Aktualnie jest zapraszany sam, czy to na kawę, czy chrzciny, urodziny i wszelkie inne uroczystości, mnie traktują jak powietrze i tak już trzeci rok.
W życiu nie zrobiłam im nic złego, dbam o ich brata, jak umiem najlepiej.
Tak piekielnych ludzi nigdy na swojej drodze nie spotkałam.
Ocena:
108
(148)
Komentarze