Zachciało mi się internetu LTE w domu. :)
Grudniowa promocja T-Mobile okazała się najlepsza, ponieważ tylko oni oferowali internet bez limitu zamiast śmiesznych 100 GB miesięcznie. Przez pół roku wszystko było cacy, aż tu nagle dzwoni konsultant z cudowną informacją, że mają promocję i obniżają mi rachunek o 10 zł bez żadnych zmian w umowie.
Lampka się zapala, bo półtora roku do końca umowy, środek lata - z reguły żadnych większych promocji nie ma, więc mówię, że coś mi tu śmierdzi i czy na pewno warunki pozostają takie same, tylko cena się zmienia. Pan zapewniał, że tylko cena. Ależ żałuję, że nie nagrałem tej rozmowy - miałbym chociaż nazwisko oszusta. :/
Dostaję na maila aneks, z którego tak naprawdę nic nie idzie wyczytać, ale co mnie obchodzą formułki, skoro wiem, co mam. Wieczorkiem z ciekawości wchodzę na konto, sprawdzić, czy rachunek już się zmienił, a tu zonk - cena spadła o 10 zł, ale jest też limit na marne 100 GB miesięcznie.
Włącza się wku...rzenie. Jadę specjalnie do miasta odkręcać ten burdel, ale konsultant z miejsca stwierdza, że to można anulować tylko przez e-mail lub tel. na infolinię. Noż kur...
W domu dzwonię na infolinię, a konsultant radośnie oznajmia, że można to zrobić przez e-mail lub osobiście w salonie. Jakby mój tel. nie kosztował 2 tys., to typek w słuchawce wiedziałby, jak się upada z drugiego piętra.
Podsumowując: dwa sposoby kontaktu i dwa trafienia na debili. Gorzej chyba być nie może... Idźmy dalej. xd
Piszę mail do boa - bez zbędnych i niezrozumiałych słów, bo już wiem, jaki margines tam pracuje: rezygnuję z nowej umowy i chcę starą.
Prościej się chyba nie da. Odpisują, że ok. Wchodzę na konto: rachunek zamiast 48 zł - 100 zł.
Już się nie wku...rzam. Brakło skali. Przypadkiem jestem w mieście, więc postanawiam się wyżyć na konsultancie w salonie. Niestety akurat jest na zmianie kumaty gość, u którego podpisywałem umowę. Trudno. Mówi, że widzi anulowany aneks i przed przyjściem faktury wszystko powinno wrócić do normy. Uspokojony czekam, co tym razem odwalą.
Parę dni przed fakturą sprawdzam, jak się sprawy mają i bez zdziwienia zastaję rachunek na 54,60. Mail do boa i ma być korekta. Jestem cierpliwy, poczekam, aż będą dzwonić pod koniec umowy i zrobię im z ucha jesień średniowiecza.
Apel do HR T-mobile: pytajcie chociaż o tabliczkę mnożenia na rozmowach rekrutacyjnych, bo wydaje mi się, że bierzecie każdego, kto choć chwilę pracował na callcenter 0 700.
Peace. :D
Grudniowa promocja T-Mobile okazała się najlepsza, ponieważ tylko oni oferowali internet bez limitu zamiast śmiesznych 100 GB miesięcznie. Przez pół roku wszystko było cacy, aż tu nagle dzwoni konsultant z cudowną informacją, że mają promocję i obniżają mi rachunek o 10 zł bez żadnych zmian w umowie.
Lampka się zapala, bo półtora roku do końca umowy, środek lata - z reguły żadnych większych promocji nie ma, więc mówię, że coś mi tu śmierdzi i czy na pewno warunki pozostają takie same, tylko cena się zmienia. Pan zapewniał, że tylko cena. Ależ żałuję, że nie nagrałem tej rozmowy - miałbym chociaż nazwisko oszusta. :/
Dostaję na maila aneks, z którego tak naprawdę nic nie idzie wyczytać, ale co mnie obchodzą formułki, skoro wiem, co mam. Wieczorkiem z ciekawości wchodzę na konto, sprawdzić, czy rachunek już się zmienił, a tu zonk - cena spadła o 10 zł, ale jest też limit na marne 100 GB miesięcznie.
Włącza się wku...rzenie. Jadę specjalnie do miasta odkręcać ten burdel, ale konsultant z miejsca stwierdza, że to można anulować tylko przez e-mail lub tel. na infolinię. Noż kur...
W domu dzwonię na infolinię, a konsultant radośnie oznajmia, że można to zrobić przez e-mail lub osobiście w salonie. Jakby mój tel. nie kosztował 2 tys., to typek w słuchawce wiedziałby, jak się upada z drugiego piętra.
Podsumowując: dwa sposoby kontaktu i dwa trafienia na debili. Gorzej chyba być nie może... Idźmy dalej. xd
Piszę mail do boa - bez zbędnych i niezrozumiałych słów, bo już wiem, jaki margines tam pracuje: rezygnuję z nowej umowy i chcę starą.
Prościej się chyba nie da. Odpisują, że ok. Wchodzę na konto: rachunek zamiast 48 zł - 100 zł.
Już się nie wku...rzam. Brakło skali. Przypadkiem jestem w mieście, więc postanawiam się wyżyć na konsultancie w salonie. Niestety akurat jest na zmianie kumaty gość, u którego podpisywałem umowę. Trudno. Mówi, że widzi anulowany aneks i przed przyjściem faktury wszystko powinno wrócić do normy. Uspokojony czekam, co tym razem odwalą.
Parę dni przed fakturą sprawdzam, jak się sprawy mają i bez zdziwienia zastaję rachunek na 54,60. Mail do boa i ma być korekta. Jestem cierpliwy, poczekam, aż będą dzwonić pod koniec umowy i zrobię im z ucha jesień średniowiecza.
Apel do HR T-mobile: pytajcie chociaż o tabliczkę mnożenia na rozmowach rekrutacyjnych, bo wydaje mi się, że bierzecie każdego, kto choć chwilę pracował na callcenter 0 700.
Peace. :D
małopolska call_center
Ocena:
85
(113)
Komentarze