Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#85872

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z życia frajera

Czytam od dawna i pomyślałem sobie, że może czas na debiut. Trochę o początkach i edukacji.

Z pewnością ze swojego pokolenia macie kogoś takiego. Złote dziecko. Ktoś kto jest po prostu k.rwa lepszy, czego byście nie zrobili. Brat, przyjaciółka, kolega lub jak w moim przypadku kuzynka. Wspaniała kobieta i to definitywnie nie jest jej wina, że niestety, ale nie utrzymuję z nią kontaktu. Gdy byliśmy dziećmi spędzaliśmy razem sporo czasu jednakże z biegiem lat zaczęły się pojawiać różnice (nazwijmy kuzynkę Abby) uczyła się szybciej ode mnie, więcej, była generalnie mądrzejsza przy czym grzeczniejsza i bardziej chętna do słuchania się rodziców. Nie zauważałem tego póki nie zwróciłem uwagi póki nie poszliśmy do różnych szkół (podstawowych) gdzie Abby była świetną uczennicą, a ja zasiliłem szeregi właśnie frajerów. Wtedy już znacznie rzadziej się widywaliśmy co za tym idzie różnice, które zachodziły były znacznie bardziej uwypuklone.

Ja coraz chętniej uciekałem od rzeczywistości z powodu bycia gnębionym w szkole na sposoby różne (czemu z tym nic się nie zmieniło w zakresie podstawówki napiszę innym razem) przy
czym no moje osiągnięcia nie podchodziły nawet pod przeciętne (tak wciąż mówimy o podstawówce klasach 1-6) natomiast Abby rozwijała się w niesamowitym tempie, wtedy mnie to bolało dziś natomiast robi wrażenie, świadectwa z paskiem, wyróżnienia dyrektorów olimpiady, szkoła muzyczna słowem SĄŻNIŚCIE sobie radziła

Moment, w którym przechodziłem swój najbardziej dewastujący okres przypadał na gimnazjum, jak już napisałem moje oceny nie powalały w podstawówce, tu było hmm emocjonująco gdzie nierzadkie były sytuacje gdzie miedzy 1 a 2 czy 2 a 3 dzieliły mnie ułamki, ale zdawałem. I coś co nie wszyscy z was mogą kojarzyć, ale Ci co w szkole byli amebami mojego pokroju, z pewnością. Rodzinka się zjeżdża bo jakieś święto, ameba lefty wie co będzie i tylko czeka na to. Strzał w serce "no Abby jak tam u Ciebie w szkole" po czym cios cegłą w potylicę "a kiepsko ciocia bo chyba będę mieć jedną czwórkę" o jezusie nazaretański gdzie ja zawsze wiedząc, że na świadectwie bedą najwyżej tróje odpowiadałem "dobrze". Rodzice lubią się tym chwalić, bo to coś znaczy, dziecko przyswaja wiedzę lepiej, przydatną czy nie to nieistotne w końcu przyjdzie coś istotnego. Mną się nigdy nie można było chwalić, a już z pewnością nie w zakresie edukacji.

I nic z tego nie było winą mojej kuzynki, więc choćbym nie wiem jak chciał nie mogę powiedzieć inaczej. Miałem jeden rok w całej swojej karierze szkolnej postanowiłem być najlepszy, uczyć się i nie patrzeć na nic innego. Udał się element nauki bez patrzenia na cokolwiek innego i do samego końca wierzyłem, że ktoś to dostrzeże i powie, że dobra robota, że jest dumny. Tak, motywowało mnie to, że zostanę doceniony bo wiedziałem, że mało co wyniesione z gimnazjum mi się przyda. Robiłem co mogłem, oceny, były lepsze fakt ale nie tak jak byśmy chcieli, zamiast przewagi dwójek była przewaga trójek reszta, że tak powiem w normie.

Brak profitu

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (22)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…