Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86043

przez ~SprzedawcaSklepokolo30 ·
| Do ulubionych
Pracuję w sklepie w jednym z miast wojewódzkich. Jesteśmy z koleżanką w pracy tylko we dwie. Szef, i inne sklepy mieszczą się zupełnie w innym mieście. Nie prowadzimy zamówień telefonicznych, jednak jak zadzwoni klient możemy odłożyć dany produkt do 2 dni. Jeżeli chce dłużej, powinien zamówić internetowo - czas odbioru wynosi 7 dni, a produkt jest trochę tańszy. Jeżeli klient jest miły, też możemy przedłużyć okres odbioru, czy tego na telefon, czy zamówionego internetowo. To nasza dobra wola, że tak powiem, choć to stosujemy rzadko, bo plagą jest odkładanie pojedynczych sztuk po to, by ktoś to olał i nie przychodził, bez żadnej informacji. Co ważne każdy z naszych sklepów ma własne indywidualne zasady, co do tego.

Do sedna:
Przewijają się klienci różnego sortu; Przyjemni, obojętni, gaduły telefoniczne i buraki.
W tym tygodniu zadzwonił król buractwa, chamstwa i gburowatości.

- Dzień dobry, sklep XXX, słucham?
- Dzień dobry, chcę odłożyć produkt X, będę w piątek.
- Mogę to odłożyć na 2 dni, jednakże jak pan sobie zamówi przez internet, jest 7 dni na odbiór.
- Ja nie mam czasu na to! Proszę mi to odłożyć, bo mnie pani popamięta. Pani nie wie kim ja jestem! Będzie się pani musiała tłumaczyć! Chcę rozmawiać z koleżanką obok, a pani niech się nauczy elastyczności wobec klientów. Etc... Nieprzyjemne epitety pominę, a elastyczna jestem, o ile ktoś na mnie nie buczy i nie obraża.
- Niestety, koleżanka jest zajęta obsługą klienta.
- Nie chcę z panią rozmawiać. Żegnam. <rozłączył się>

Mija może z 10 minut, dzwoni do nas jeden z naszych sklepów, który jest siedzibą firmy.
- No hej, co tam?
- Mamy skargę na was, że nie chcecie odłożyć produktu X dla klienta.
- Mhm. <opowiadam, co się wydarzyło>
- Wiesz co, odłóżcie mu to, ale powiedźcie, że to w ramach wyjątku.
- Okey.
Rozłączyłam się. Klienci przychodzą, kupują, wychodzą i rozbrzmiewa dzwonek telefonu. Oczywiście od piekielnego. Standardowa formułka.
- To z panią rozmawiałem 20 minut temu?
- Tak.
- Proszę koleżankę, z panią nie chcę rozmawiać.
- Przykro mi, to niemożliwe.
Rozłączył się. Ach ta kultura...

Po kolejnych minutach kolejny telefon. Odbiera koleżanka.
O dziwo był miły do czasu, aż nie usłyszał, że to wyjątek. Obluzgał ją, obraził i groził tak jak mnie. "Bo pani nie wie kto jest po drugiej stronie, bo nie wiemy kim on jest, zniszczy nas i będziemy się tłumaczyć".

A to wszystko za produkt warty 76,00 zł. Już pomijam fakt, że zdążyłby w tym czasie złożyć minimum 5 zamówień internetowych
Czekam, aż przyjdzie. Oczami wyobraźni widzę jak robi awanturę, bo on chce cenę ze strony internetowej - 4 zł taniej.

sklepy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (150)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…