Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86207

przez ~Meshka ·
| Do ulubionych
Od roku mieszkam na nowym, całkiem dużym osiedlu mieszkaniowym. Terenu zielonego sporo, a w niedalekiej okolicy las i kanał. W skrócie, wyprowadzić psa jest gdzie. Sama posiadam jednego i zdaję sobie sprawę, że nie ma opcji by cierpliwie poczekał aż wyjdziemy poza osiedle i tam zaczął się załatwiać, więc zawsze mam przy sobie zapas worków na odchody.

Niestety, znaczna część moich szanownych sąsiadów ma w zadku sprzątanie po pupilach, więc... co tu dużo mówić, trawniki i chodniki (!!!) wyglądają koszmarnie. I nie są to małe kupki kanapowych pieseczków, a często również konkretnych rozmiarów placki, które widać z daleka.

Nie pomogły posty na osiedlowej grupie, zwracanie uwagi (mój mąż zyskał nawet miano natręta, bo gdy tylko widział tego typu sytuacje, wciskał ludziom worki w ręce i bezceremonialnie kazał sprzątać, a że ma wielkie krzaczaste brwi, szerokie bary i wojskową postawę nikt nie protestował), prośby i groźby od administracji osiedla, kłótnie i wyzwiska. G*wna nadal się pojawiały.
Ale pojawił się również jakiś super bohater, który zaczął te kupy zbierać... I nie po to by wylądowały w śmietniku. Kupy ozdobiły wycieraczki, prywatne miejsca postojowe, maski samochodów (zawsze w woreczkach) i na balkony. (Nie słyszałam, by ktoś został niesłusznie obdarowany prezentem, żaden ze sprzątających znajomych czy sąsiad bez zwierzaka nie zgłosił zażalenia).

Nie pochwalam takiego dziecinnego zachowania, ale... Cieszę się, że kup trochę mniej. Nie jest idealnie, ale na pewno lepiej. Jako posiadaczka psa odczuwam autentyczny wstyd za "tych drugich". Nie przeszkadzają im te kupy? Nie boją się, że ich dzieci wrócą z zabawy usmarowane kałem? Osiedle pełne dorosłych, młodych ludzi, w teorii miłych i kulturalnych...

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (155)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…