zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Chciałem zamontować na ścianie bloku antenę telewizyjną. Byłaby to jedyna antena po tej stronie, ale pozwolenie miałem. Wtem, jak się nie napatoczy. Babka, co dziwię się, że winda z nią jeszcze nie spadła. Wiecie, ten typowy moher. Każdy wie. Zaczyna mi pieprzyć, że mam się wynosić, że jej ojciec ten blok budował, że nie pozwala, że mnie z tąd wykurzy, że brzydko i w ogóle wiecie. Miałem ją normalnie w dpie, i przystąpiłem do montażu anteny. Powisiała może z dzień, nie miałem czasu nawet ustawić kanałów a tu... patrzę i czegoś mi przy oknie brakuje. Antena zniknęła? Tak! Cały zdenerwowany poszedłem od drugiej strony bloku, żeby sprawdzić, czego używa babka i jej nawrzucać (od balkonu) a tu... moja antena najzwyczajniej w świecie wisi sobie na szóstym piętrze jej sk*wiałego mieszkanka dla skisłych kapust. Zgłosiłem kradzież, sprawa załatwiona, antenę powiesiłem znowu. Wtem jak nie spojrzę - znowu nic tam nie ma! Jednak nie było też na balkonie z oknami zasłoniętymi płachtą? Okazało się, że babka się wyprowadzała z moją anteną. Zabrałem ją sobie i poczekałem parę dni, żeby ją uwiesić ponownie. Teraz antena sobie spokojnie wisi,ale powiedzcie, też mieliście takie sytuacje z wścibskimi ogórasami?
blok
Ocena:
-9
(17)
Komentarze