Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86438

przez ~kasjerkazpiekarni ·
| Do ulubionych
"Dzień na kasie w piekarni". Taki na dzień 14.04.2020 i powtarzający się jak w filmie "Dzień świstaka". Każdy dzień jest... praktycznie identyczny, różni się tylko detalami.

Zacznę od tego, że chyba jak wszędzie mamy 3 podstawowe grupy klientów w dobie koronawirusa:

1. Boi się: stosuje wszelkie możliwe zabezpieczenia; psika ręce środkiem postawionym przy wejściu; psika środkiem trzymanym w kieszeni; zachowuje odległość większą niż 1,5 czy 2 metry od innych osób; ma maseczkę; ma rękawiczki; chodziłby w stroju kosmonauty gdyby takowy posiadał...

2. Nie boi się, ale rozumie: nie narzeka, że trzeba stosować ochronę osobistą; wchodząc w określone miejsca (np. w przypadku potrzebnego badania u lekarza) zakłada maseczkę i rękawiczki; zachowuje odległość...

3. Mam wszystko w du*ie.

Do tego należałoby doliczyć jeszcze kilka grup (i chętnie przeczytam propozycje), ale myślę, że przede wszystkim trzeba dodać tę jedną:

4. Nieświadomi: osoby starsze; zagubione; nie potrafiące się w tym odnaleźć; samotne...

Przypomnę, że pracuję w piekarni a nie w Żuczku, Płazie czy w czymś takim...

Przy wejściu mamy sprej dla klientów. Nie każdy korzysta, nie każdy ma rękawiczki, ale też klient nie maca towaru jak w markecie... to nie jest sklep samoobsługowy. Z drugiej strony w mojej okolicy nie ma w ogóle rękawiczek. Nie ma. My jako pracownicy przynosimy rękawiczki sami z domu. Dostawcy nie mają. W aptekach nie mają. W mojej najbliższej drogerii obsługują w woreczkach śniadaniowych... Skoro my nie możemy do piekarni dostać rękawiczek, to jak możemy oczekiwać od klientów, że będą je mieli?

Tak więc skoro mowa już o rękawiczkach:

1. Rękawiczki.

Przychodzi klient, kicha w te rękawiczki, kaszle, płaci gotówką... "Ale ja mam rękawiczki". Tak! Okichane! Okaszlane! Jeszcze du*ę sobie podetrzyj! A tak serio, skoro już je masz, to je szanuj. I szanuj mnie! Ja nie przychodzę do pracy, żeby przyjmować od ciebie obsmarkane, oblizane pieniądze! Przychodzę po to, żebyś mógł sobie zrobić kanapki, zupę mleczną, grzanki czy co tam robisz z tym chlebem. Czy ja mam nakaszleć na swoje rękawiczki a potem podać ci TYMI rękawiczkami chleb? Nie? To nie rób też tego w drugą stronę. A i PS. nie dotykaj później klamek, twarzy itd.

Notorycznie proszę o nieopieranie się o blat. I ponownie "ale ja mam rękawiczki". Oczywiście, że pan/i ma. A później dotnie pan/i nieopatrznie tymi rękawiczkami twarzy. Trzeba unikać niepotrzebnego kontaktu z czymkolwiek. "Ale rękawiczki..." Nie! Na ten blat mógł ktoś nakichać, mógł ktoś oprzeć się zakichaną ręką. Przy wejściu jest sprej do rąk, proszę skorzystać dla własnego dobra również wychodząc. Ja wiem jak nie dotykać twarzy przez cały dzień w pracy, poza domem, bo mam takie wymagania. Wiem też, że jeśli ktoś nie ma tego wpojonego, to robi to mimochodem. Więc unikamy niepotrzebnego dotykania przedmiotów, poręczy, klamek, szyb... i siebie.

2. Płatności.

Naprawdę rozumiem, że osoba starsza nie ma konta. Jestem w stanie zrozumieć, że i młodsza niekoniecznie musi mieć konto i kartę... Zwykle jednak są to osoby, które raczej starają się mieć drobniejszą gotówkę albo chociaż pytać, czy będzie się miało jak wydać resztę...

Mam codziennie, dosłownie codziennie z samego rana klienta ze 100-złotowym banknotem. Zawsze się kłóci, że to sklep i my mamy obowiązek mu wydać resztę. Po chleb i bułki. Codziennie ma 100 zł. Oczywiście trafiają się i inni tego typu, ale ten... nie, nie będę nosić stu, dwustu czy pięciuset złotych w drobnych w portfelu tylko dlatego, że do kogoś nie dociera, że nie mam jak wydać.

Poza tym jednym facetem (i pojedynczymi innymi przypadkami) reszta ludzi albo ma kartę, albo idzie szukać rozmianki, albo magicznie w cudowny sposób nagle znajduje kartę...

Ludzie, naprawdę. To sklep, a nie mennica. Nie mamy drukarni pieniędzy na zapleczu. Upieranie się, że mamy wam wydać pieniądze nie zmieni tego, że nie mamy jak...

3. Pleksi.

Tak, łał. Też mamy pleksi. Plastik, pod którym klienci chętnie by przeszli, gdyby ich nie stawiać do pionu. Albo pluli mi na głowę, kiedy są dość wysocy by stojąc na palcach przechylić się do mnie nad nim. Albo próbowali go dosłownie na mnie zrzucić wbijając nań paluchy.
Mamy pleksi dosłownie dwa tygodnie, a już ledwo trzyma się. Jeśli jest czas to staram się osobiście przecierać od strony klientów te "przezrocze" pełne paluchów. Ludzie nie potrafią trzymać łap przy sobie. Nic jednak nie przebije wbijania dzieciaka na ladę pod pleksi przez "madkę", bo jej ręce się zmęczyły...

4. Sławna czy niesławna godzina dla seniorów.

Doskonale rozumiem potrzebę istnienia takiego zapisu. Przy mojej piekarni mieszka dużo osób starszych. Mam więc też ruch w tych godzinach. Do Żuczka i innych sklepów obok nikogo innego nie wpuszczają... Więc dziwi mnie, gdy między staruszkami i babulinkami ustawiają się osoby w sile wieku i wchodzą z tekstem "ja po zakupy dla seniora". Ok, ja też robię zakupy dla seniora, ale jakoś daję radę zrobić je w innych godzinach. Więc sorry, ale nie, nie obsłużę. To, że jest mniejsza kolejka nie znaczy, że możesz sobie przyjść i zrobić zakupy "dla seniora". Codziennie mam kilka takich przypadków, i choć wierzę, że może jeden klient się trafić, że rzeczywiście chce zrobić te zakupy dla kogoś starszego, to jednak nie mogę odpuścić, bo inni też będą włazić z tym teksem.

To jest czas dla osób, które nie mają jak inaczej zrobić zakupów. Którym nikt nie zrobi zakupów. Które w dwugodzinnej kolejce mogłyby zasłabnąć. Pewnie, jak ktoś czuje się na siłach, ma 70 lat i nawet podbiegnie mi do kasy, to mu wszystko jedno czy będzie o 10 czy o 9 rano, czy o 15. Ale między 10 a 12 jest czas dla osób, które tej siły nie mają. Więc akurat ja mam klientów, którzy w 90% są przy lasce, podparci o bok równie wiekowego partnera, albo ledwo chodzą, a nie załapały się na gminną pomoc... a mimo to chciałyby jeszcze pożyć. Więc skoro możesz zrobić zakupy w innym czasie, w innych godzinach, to nie utrudniaj im tego.

Możecie mi wierzyć lub nie, ale DAWANIE SENIOROM GOTÓWKI, ŻEBY KUPILI WAM BUŁKĘ, bo wam nie chce się przyjść wcześniej czy później... TO NIE JEST DOBRE ROZWIĄZANIE. Ty może i przeżyjesz, ale nawet się nie dowiesz czy kolejny numerek na liście zgonów, to jest ta miła starsza pani, która zgodziła się kupić dla ciebie bułkę na spacerze z brajankiem... Niewiedza, że spowodowałaś jej śmierć sprawi, że masz czyste sumienie?

sklep covid koronawirus corona coronavirus sals 2020 2019 piekarnia

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (140)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…