Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86461

przez ~akdjsakfnskfsfff ·
| Do ulubionych
O tym jak straciłam "przyjaciółkę".

Izabelę poznałam w trakcie studiów, pracowała za granicą jako opiekunka, do miasta studenckiego zjeżdżała na weekendy, często u mnie nocowała. Zwierzała mi się z bardzo intymnych tajemnic, spędzałyśmy mnóstwo czasu kiedy była w Polsce, w tygodniu był kontakt przez internet. Trwało to może z trzy lata, zanim nie poznała o 12 lat starszego faceta. Od razu pochwaliła mi się, że Sebastian jest miłością jej życia, że zapatrzony w nią jak w obrazek, że na wszystko jej pozwala, że pożycie intymne jest wspaniałe... I tak powolutku zaczęło się psuć między nami...

W jej mieście co roku odbywa się wielki festiwal z pokazami sztucznych ogni, muzyką, jedzeniem, a w tle malownicze jezioro. Zaprosiła mnie, wiedziała, że nigdy nie byłam i chciałam zobaczyć jak to wygląda, po czym zapomniała o tym... Bo chciała iść tylko z Sebastianem. Kilka dni przed festiwalem nie odpowiadała na moje "zaczepki" na facebooku ani na gg żebym nie przypomniała jej o tym, że mnie zaprosiła :)

Okazało się, że jego rodzina, siostra, matka, kuzyni pożerają sporo jej wolnego czasu, bo przecież musi mieć dobre relacje z rodziną chłopaka. W ten sposób olane zostały moje urodziny, mimo, że deklarowała iż przyjdzie, po czym wymyśliła denną wymówkę, że przyjść nie może.
Urodziła dziecko, zasypując moją skrzynkę tysiącem zdjęć swojego dzieciaka. Dziecko w wózku, pod choinką, dziecko na kanapie itd. Stwierdziła że koniecznie musimy się spotkać, bo ona będzie w Polsce u rodziny, a jej facet zostaje w pracy za granicą, miała być u matki przez tydzień.

Na pierwsze spotkanie wzięła ze sobą dziecko, chciała się w końcu pochwalić. Ja staram się zrozumieć, że kobieta po porodzie pokazuje latorośl rodzinie i znajomym, tak jest bez względu na to czy osoby z kręgu "bliższych" lubią dzieci czy nie :) Oczywiście mała co chwila płakała i marudziła. Miałyśmy iść na kawę, a w międzyczasie chciałam kupić sobie jakieś letnie buty, jednak okazało się, że musimy jechać do mnie bo przy płaczach i fochach małej bezsensem są zakupy i kawa.

Izabela oznajmiła WSZYSTKIM znajomym, że ona owszem umówi się na spotkanie, ale przyjedzie ze swoją córką, nie ma innej opcji... (i nie chodzi tu o pierwsze spotkanie by pochwalić się potomkiem, ale każde jedno, bo ona tak postanowiła).
Dodam, że ma tu matkę i teściową, więc powodem nie jest zapewnienie opieki dziecku, zwłaszcza że jak się chwaliła, jadąc z Sebastianem na zakupy czy do urzędu, podrzuca dzieciaka, a obie babcie chętnie się nim zajmują.
Oczywiście nie wykazywałam żadnej niechęci wobec jej dziecka, nie wtrącałam się w jej metody wychowawcze ani nie marudziłam na nadmiar zdjęć, które wysyłała... Nie skomentowałam kiedy po raz enty wypięła goły biust przy stole by nakarmić dziecko, mimo, że obok był wolny pokój, a większość matek podczas karmienia zasłania piersi, a nie afiszuje się z wszystkim na wierzchu. Nie powiem, odechciało mi się wtedy ciasta.

Izabela ganiła teściów za złą opiekę nad małą, bo kiedy oglądają telewizję to dają jej zabawki i odwracają fotelik od telewizora, a przecież dziecko sobie może kark skręcić jak będzie chciało zobaczyć co teściowie oglądają. Dodam, że oni nie spędzali całego dnia przed tv, chodziło tylko o zobaczenie wiadomości albo prognozy pogody, więc dziecko w tym foteliku godzinami nie siedziało, a teściowa nie chciała by mała przyzwyczajała się do oglądania tv ani sobie oczu nie popsuła. Izabela mówiła, że nie raz im sceny robiła i groziła, że więcej wnuczki nie zostawi.
Umawiałyśmy się na zakupy po raz kolejny, ona sama chciała kupić więcej ciuchów, bo w Polsce taniej. Po godzinie dałyśmy sobie spokój, bo nie chciała zostawiać dziecka znowu u matki ani teściowej. Twierdziła, że już i tak je zostawiła kilka razy i boi się, że dziecko się od niej odzwyczai...

Po czasie zaczęła mi dogryzać, bo mam 29 lat i nie mam dziecka. Przecież to NATURALNA KOLEJ RZECZY, muszę jak najszybciej jakiegoś na brzuch złapać... Co okazja życzyła mi tego samego - męża i dzieci. Odpowiadałam zdawkowo, że nie czas na mnie i sama jeszcze nie wiem jaką podejmę drogę.
W końcu po kolejnym pliku zdjęć jej małej i pytaniu czy jakiegoś faceta wyrwałam, bo zegar biologiczny tyka, odpowiedziałam tylko, że nie chcę mieć męża i dzieci. Od 6 miesięcy nic na to nie odpisała :)

falszywi przyjaciele

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (161)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…