Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86470

przez ~taco91 ·
| Do ulubionych
Nie tyle piekielna historia co piekielne (przynajmniej dla mnie) zjawisko. Mianowicie usprawiedliwianie się alkoholem. Już tłumaczę.

Mój sąsiad jak sobie wypije to nagle zbiera mu się na rozmowy telefoniczne z bliższymi i dalszymi kolegami. Ale nie na zasadzie, że wypije 1 czy 2 piwa, tylko jak jest już w takim stanie, że bełkocze, gada farmazony, często w ogóle nie pamięta tych rozmów, tylko na drugi dzień zobaczy w historii połączeń i się martwi co nagadał. Jeden wspólny znajomy wypomniał mu kiedyś przy mnie, że dzwoni do niego o 1. czy 2. w nocy, a nigdy nie zadzwoni np. o 20:00, żeby się umówić na wspólne piwo, czy na trzeźwo poro prostu porozmawiać.

Mi osobiście kiedyś prawie popsuł randkę, bo pijany nie mógł zrozumieć, że nie mam czasu ani ochoty słuchać jego pijackiego bełkotu, tym bardziej, że raz gadał do mnie, a raz do brata, z którym siedział, bez żadnego ładu i składu. Po tym jak się rozłączyłem dobijał się jeszcze 7 czy 8 razy. Jak mu to potem niejako wypomniałem, to przepraszał i powtarzał "Ja jak wypiję to tak mam..." Sory, chłop 30 lat, żona, 2 dzieci, głowa rodziny. Wypadałoby już trochę odpowiedzialności mieć, i jak nie umiesz po alkoholu nad sobą panować, to zostawiaj telefon małżonce.


Pojechałem kiedyś z kolegą do miasta, w którym studiował. Została tam część jego kolegów, jeden kupił sobie mieszkanie i co jakiś czas organizował spotkania. Ja znałem tam część ludzi z Juwenaliów itp., więc też bywałem zaproszony. Wybraliśmy się ekipą do klubu. Razem z nami poszedł taki Maciek, który z nimi studiował. Imprezę zakończyliśmy szybko, bo Maciek zaczął szukać bójki, i znalazł. Ochroniarzy nie obchodziło, że go oddzielaliśmy. "To jest kulturalny lokal- wypad za drzwi". Jak dowiedziałem się później od reszty ludzi, którzy znali Maćka lepiej, większość imprez w jego wydaniu tak się kończyła. I nie, nie jest on żadnym "koksem". Jest drobnym chłopaczkiem, który jak wypije, to załącza mu się tryb "nieśmiertelność". Znajomi unikają przez to wychodzenia z nim na miasto. Kiedyś miał podobno pretensje, jak zauważył, że jest pomijany w zaproszeniach, a na uwagę, że inni nie po to wychodzą na miasto, aby dostać po pysku, albo skończyć na "dołku", odpowiedział - a jakże - "Ja jak wypiję to tak mam...". No to albo nie pij, albo się kontroluj, albo nie miej pretensji, że ludzie cię unikają. Ewentualnie poszukaj sobie towarzystwa o podobnych "zainteresowaniach", i co weekend obijajcie sobie mordy.

Inny znajomy mi płakał kiedyś przy okazji spotkania, że dziewczyna go rzuciła, a on już takiej wspaniałej to nie znajdzie. Rzuciła go, bo zobaczyła jakie smsy po pijaku wysyłał do koleżanki. Wcześniej dostał drugą szansę, po zerwaniu przez smsy do byłej. No ale oczywiście znowu gadka w stylu "Aj, bo wiesz, że ja lubię poflirtować... (to prawda - zawsze był typem kobieciarza). Tak to się kontroluję, ale jak wypiję to..." Patrz wyżej - nie pij, albo się kontroluj, albo znajdź dziewczynę, której to nie przeszkadza, albo bądź stanu wolnego i pisz sobie z kim chcesz i co chcesz.

To takie 3 szybkie przypadki, które teraz mi się przypomniały. Osobiście spotkałem więcej tego typu usprawiedliwień. We wszystkich w/w przypadkach byli to ludzie w wieku ok. 25-30 lat, a więc nie gówniarze, którzy dopiero zaczynają eksperymenty z alkoholem, tylko ludzie, którzy już dobrze znają reakcję swojego organizmu na niego.

Osobiście też lubię sobie od czasu do czasu wypić, ale potrafię się kontrolować, i też takie towarzystwo do picia sobie dobieram.

Tak więc, jak mawiał klasyk: "Wódka i piwo jest dla mądrych ludzi. Barany niech piją wodę, albo kwaśne mleko, najwyżej rozwolnienia dostaną!"

alkohol

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (152)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…