Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86517

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Niedawno pojawiła się historia o utracie przyjaciółki. A, że jakiś czas temu straciłam też swoją, jakby się mogło wydawać bratnią duszę, postanowiłam to opisać, szczególnie ze nasze zerwanie kontaktów miało miejsce niedawno i nadal trochę mnie boli.

Swoją przyjaciółkę poznałam kilka lat temu na studiach. Wtedy startowaliśmy z tego samego etapu w życiu, byłyśmy na tym samym kierunku studiów, miałyśmy podobne doświadczenia w życiu sercowym, obie złamane serca przez facetów.

I tak, przez cały licencjat ze sobą trzymaliśmy, zwierzałyśmy się sobie, po prostu byłyśmy sobie bliskie. Po licencjacie jednak nasze drogi się rozeszły, ja poszłam na magisterkę na kierunek, który jest pokrewny ale nieco bardziej przyszłościowy z obiektywnego puntu widzenia, poza tym rozpoczęłam staż w międzyczasie. Ona została na "starych śmieciach". Nie wywyższałam się z tego powodu, ale przyjaciółka z kolei nie mogła powstrzymać się od przypomnienia mi, że absolutnie nie czuje żeby jej studia były gorsze, a skoro o tym sama wspomniała najwyraźniej tak właśnie to odczuwała.

Przyjaźń trwała jednak nadal, poznaliśmy swoich facetów, ona wkrótce się zaręczyła, a ja się rozstałam ze swoim partnerem. Wtedy zaczęła wmawiać mi, że w moim wieku to marne mam szanse na poznanie kogoś, choć miałam dopiero 27 lat.

Aż do czasu kiedy poznałam kogoś, w jej mniemaniu chyba na zbyt dobrym poziomie, bo obiektywnie rzecz biorąc przystojniejszego i zaradniejszego od jej narzeczonego. Od początku bardzo odradzała mi ten związek ze względu na odległość 150 km i to że był ode mnie starszy o 10 lat. Jednak ja zrobiłam po swojemu zostałam z nim, ku jej niezadowoleniu.

Miarka przebrała się jednak, kiedy jakiś czas temu znalazłam nowa pracę, a ją zwolnili. W dodatku pracę, o której wiem, że sama marzyła. Przedtem jednak, kiedy sama nie wiedziałam czy coś z niej wyjdzie - miałam wrażenie, że konkurs kiepsko mi poszedł, ona z widoczną satysfakcją powiedziała, że nie wiadomo czy w końcu uda mi się ją dostać.

Kiedy jednak się udało, nie usłyszałam nawet słów w stylu "ale fajnie", a w czasie wybuchu pandemii doradzała mi żebym poszła na zwolnienie, bo za bardzo ryzykuje i w ogóle powinnam tą pracę olać, bo firmę i tak zamkną.
Kiedy tak się nie stało, po prostu pewnego pięknego dnia... zerwała ze mną kontakt. Pierwszy raz od lat "zapomniała" o moich urodzinach, nie odbiera telefonów...
Tylko z tego powodu, że w pewnym momencie życia, lepiej mi się powiodło.
Szkoda, bo wydawało się, że to przyjaźń na całe życie.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (150)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…