Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86529

przez ~Nibyaktorka ·
| Do ulubionych
Miał być komentarz a będzie historia.
Szkołę skończyłam jakieś 10 lat temu. Przez cały okres swojej edukacji (6 lat podstawówki, 3 lata gimnazjum, 3 lata ogólniaka) nie spotkałam ani jednego nauczyciela, który zaszczepiłby we mnie pasję do jakiejkolwiek dziedziny nauki, ani jednego nauczyciela, którego mogłabym wspominać dziś z ogromną sympatią i sentymentem. Przykłady? Proszę bardzo.

Jako dziecko miałam problemy z koncentracją, tzn. ja i moi rodzice tak nie uważali tylko jedna z nauczycielek. Skupienie na lekcji ułatwiało mi rysowanie z tyłu zeszytu. Nauczycielka matematyki uważała, że to nie normalne i na jednej lekcji wzięła mnie do odpowiedzi z zeszytem (2 klasa podstawówki). Kiedy mnie odpytała, a ja na każde pytanie znałam odpowiedź, wzięła mój zeszyt i pokazała całej klasie moje bazgrołki komentując: "Czy tak wygląda zeszyt normalnej uczennicy? Wstyd! Jak można tak bazgrać?" pamiętam jak wszyscy się ze mnie śmiali. Wierzcie lub nie ale dla 8-letniego dziecka jest to szok.

Skończyło się na tym, że w szkole na matematyce nie umiałam nic, dosłownie. Nie umiałam mnożyć, dzielić, dodawać i odejmować. Nie wiedziałam ile to jest 2+2. Żeby nie było, w domu umiałam wszystko. Mama spanikowana zapisała mnie nawet na zajęcia wyrównawcze. Po jednej takiej lekcji nauczycielka, która prowadziła zajęcia kazała mnie wypisać, bo wykraczam poza materiał, wszystko umiem, a na tych zajęciach tylko tracę czas. W końcu przyznałam się w domu co zaszło na lekcji, mama zrobiła ogromną awanturę u dyrekcji. Nauczycielka w obecności Pani Dyrektor mnie po prostu przeprosiła. Przeprosiła mnie również na forum klasy i nagle moja cała wiedza wróciła, w przeciągu jednego dnia. Chociaż matematykę jak bardzo lubiłam tak znienawidziłam do granic możliwości.

Przykład nr 2.
Odkąd pamiętam aktorstwo było moją pasją. Od dziecka marzyłam i wierzyłam, że będę aktorką. Chodziłam na zajęcia teatralne, uczyłam się wielu wierszy, fragmentów scenariuszy, prozy na pamięć. I tak w chwili gdy przyszło wybierać studia i mniej więcej drogę zawodową, ja zdecydowałam się zostać aktorką. Najpierw studia na łódzkiej filmówce, później praca w teatrze.
W ogólniaku byłam na profilu humanistycznym, lubiłam lekcje języka polskiego, uwielbiałam czytać wiersze i je interpretować. Oczywiście każda moja interpretacja, każde moje wypracowanie kończyło się krótkim komentarzem nauczycielki "źle, nie tak jest w kluczu".

Pamiętam, kiedyś napisałam wypracowanie ze zbrodni i kary, zabrakło mi kartek na pisanie i moja praca składała się z 8 stron A4. Dostałam 2 i dopisek nauczycielki "Brak odpowiedzi zgodnych z kluczem. Gdyby nie klucz odpowiedzi byłaby ocena 5". I tak byłam niewolnikiem klucza odpowiedzi do każdego zadania, jednak wciąż wierzyłam w swoje marzenia. Na jednej lekcji nauczycielka każdego pytała na jakie studia się wybiera, jakie ma wstępne plany życiowe. Kiedy usłyszała l, że ja planuje aktorstwo i wybieram się na łódzka filmówkę zaczęła się głośno ze mnie śmiać i mówi "a tak naprawdę? Ooo... Ty tak na poważnie? Wiesz, że to niemożliwe, lepiej wybierz sobie prawdziwe studia niby aktoreczko". I tak do końca roku byłam "niby aktoreczką".

Szkola

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (176)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…