Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#86556

przez ~depresyjnaEffka ·
| było | Do ulubionych
Cześć Wam! Ośmieliłam się poświęcić nadwyżkę swojego wolnego czasu z powodu niemiłościwie nam panującej pandemii, i opisać skrajny przypadek MADKI. Madki głupiej, zawistnej, mściwej, psychopatycznej. Madki którą mam nieprzyjemność znać już 12 lat, i widzieć jej przepoczwarzanie się z osoby na pozór miłej i wesołej w apodyktyczną wiedzmę. atakującą bezbronną staruszkę vel. swoją teściową.
Wyobrazcie sobie teraz sytuację- ktoś wżenił się w waszą rodzinę, na początku zawsze jest miło i słodko-pierdząco. Nowa osoba zwykle chce wkupić się w łaski i zyskać sympatię, no ale w przypadku Twojej rodziny sytuację ma ułatwioną, bo pozbawiona jest ona snobów i ludzi krytycznych. I jest tak sympatycznie, miło do czasu pierwszego przepoczwarzenia, czyli:
WESELA. Dla mnie wesele na które trzeba się zapożyczać jest głupotą, zwłaszcza jeśli jest to swoisty skok na kasę. Chytra osoba oczekuje od rodziców i teściowych nie wiadomo jak wysokiego wkładu w wesele, uważa że im więcej gości, tym bardziej wesele się zwróci. Nic bardziej mylnego. Otóż najbliższa rodzina, przyjaciele zwykle nie są skąpi w kupnie prezentów czy chowaniu kasy do koperty. Ciotki, pociotki, kuzynostwo które się widuje od pogrzebu do pogrzebu ma gdzieś robienie dobrego wrażenia na kimś, kto ten jeden raz w życiu funduje im wyżerkę i imprezkę, tak więc nie kwapi się do wydawania pieniędzy na ten cel. Znam kuzynkę która kupiła parze dwa zwykłe kieliszki podajże do szampana, jej siostra pracowała w punkcie ksero, gdzie dodatkowo można było drukować zaproszenia i grawerować szkło, więc dodatkowo na kieliszek znalazł się napis w stylu ; Grażyna i Januszek, plus data ślubu. Tak, nie Janusz tylko Januszek :) (imiona zmienione, ale sens zachowany).
Tak więc teściowa ośmieliła się wziąć pożyczkę tylko na 6 tysięcy (dodatkowy tysiąc dać w kopercie podczas wesela). No jak ona śmiała tak mało dać? Przecież wiedziała że wesele będzie w PAŁACU, a zaproszonych zostanie 100 GOŚCI. Toż to potwarz, dać tak mało. Emeryci dorabiający na pół etatu sprzątaniem powinni dać co najmniej 10 tysięcy, a to i tak minimum bo wesele kosztowało przecież kilkadziesiąt tysięcy. Oczywiście bohaterka tej historii była na tyle głupia by żalić się innej jeszcze-nie-bratowej, na razie bez robienia scen teściom i umilania świąt awanturami.
Drugi etap- DZIEDZKO (celowo nie dziecko;)): Często wydaje mi się że tylko po to chodziła za swoim wtedy jeszcze-nie-mężem. Ciężko osobie o bardzo średniej urodzie, wzroście tak niskim że prawie ocierającym się o karłowatość i paskudnym charakterze wyhaczyć jakiegokolwiek faceta. Ale już na mieszkanie które kupiła mama, kurs prawa kazdy który miał załatwić tata i prezenty typu perfumy za 600 zł można już złapać jakiegoś jelenia. No oczywiście wtedy nie można też pokazać swojej niestabilności emocjonalnej jak i roszczeniowości. Wtedy jest się bezproblemową, uśmiechniętą dziewuszką, która robi cuda w kuchni, próbuje być pomocna w każdym calu i robić wszystko by facet w końcu pozwolił się usidlić.
Oczywiście wszystko po to by po 1.nie być starą panną, po 2. mieć DZIEDZKO. "Grażyna" to taki typ dziewczyny który uważa że jeśli nie wyrwiesz faceta podczas studiów to już nie wyrwiesz go nigdy, a jak czas goni to bierzesz jakiegokolwiek byleby cię zapłodnił. Nie jestem psychologiem ale nie widziałam w tej relacji jakiejś wielkiej miłości, przynajmniej ze strony Grażyny która gdy tylko podpisano papierek w urzędzie Stanu Cywilnego, zmieniła się w Godzillę, a po urodzeniu pierwszego dziecka w Godzillę z okresem i korkiem w dupie.
Skończyły się cudeńka w kuchni, skończyła się bezproblemowość a zaczęły awantury. Awantury o głupoty urządzane mężowi przy rodzinie, znajomych, przypadkowych gapiach. I gdyby jeszcze był ku temu dobry powód, no ale nie. On się nie domyślił, zrobił coś za wolno, dzieciak przy nim zrobił fikołka i uderzył się w kolano, bo Janusz nie ma daru jasnowidzenia ani teleportacji, więc nie wiedział że w ciągu sekundy jego latorośl wpadnie na jakiś głupi pomysł po czym wykona go zanim ktokolwiek zareaguje? O matko, darcie mordy takie że sąsiedzi z klatki obok słyszą.
Zaczął się etap- jestem MADKĄ, moje dziecko to problem WSZYTSTKICH W RODZINIE, macie mi pomagać bo tak. Nakłanianie teściowej by rzuciła robotę i 5 dni w tygodniu zajmowała się dzieckiem, bo przecież po to jest. Obraza kiedy ta odmawia, by po 1wsze przestać dorabiać, po 2gie specjanie jezdzić 100 km i na pełnym etacie za uśmiech bombelka, zajmować się wnuczką. Po co oddać dzieciaka do żłobka albo przedłużyć macierzyński? Babka, do roboty! Nie ma że na emeryturze spokój, cisza, realizacja pasji i odpoczynek, nie chcesz odchować na stare lata kolejnego kaszojada? To znaczy że NIE KOCHASZ WNUCZKI. No ale młodszą siostrę męża można wykorzystywać do opieki, co nie? Zaprosić na tydzień, po czym oczekiwać że będzie nianią, uznając poczęstowanie jej obiadem za zapłatę, albo zaprosić na piwko i gdy przyjdzie zakomunikować "zostań z dziećmi, muszę wyjść na godzinę na zakupy". Oczywiście to że dziewczyna zachwycona nie jest, bo zdecydowanie woli małe kotki od małych dzieci i w przyszłości absolutnie nie planuje się rozmnażać, a zajmowanie się bombelkiem jej nie cieszy nie jest istotne. Dopiero jak zaczyna unikać wizyt i narzekać, można się na nią obrazić. A pózniej wykorzystywać okazjonalnie, aż znowu się nie zirytuje.
Chrześni- tylko ci nadziani, których stać bęzdzie na wypasione prezenty kilka razy w roku. No bo madka roku co rok, zaprasza chrzesnych, ciotki, wujków i dziadków na urodziny bombelków/Mikołajki/Wigilie. Babka nie chce w zimę jechać do wnuczki, bo ma traumę po wypadku, samochód to trup a jej mąż jezdzi kiepsko? No podła, poza tym jak ona śmie dawać dzieciom po stówie? Toż to zabawki się kupuje, i to takie w przedziale cenowym 200-500 zł. Raz w ramach zemsty z okazji świąt madka roku daje teściom koperty, w kopertach kartki świąteczne i 100 zł. Nie wiem jak wy, ale ja za dzieciaka cieszyłam się z kasy i nie czułam z tego powodu "oszukana". No ale widocznie stówa to za mało.
Szczucie na teściową jej własnych dzieci. Bo mieliście traumatyczne dzieciństwo, prezentów pod choinką nie mieliście ! Fakt, ojciec z pracy przynosił nam na Mikołaja paczki ze słodyczami, pełne reklamówki czekolad, cukierków, gum, wafelków i innych rzeczy których nie było się w stanie przejść w ciągu kilku dni. Na urodziny dostawało się kasę, ja też pamiętam że zapraszałam moje koleżanki do domu, mama piekła tort i kupowała szampan Picollo. Dostawałam od moich małych gości a to figurkę, a to książkę, czekoladę, bombonierkę i razem się bawiłyśmy. Mam nawet zdjęcia z tych imprez, dzieciak cieszył się z uroczystości i nie obchodziły go prezenty. No ale organizowanie corocznych urodzin dzieci DLA DOROSŁYCH, no właśnie....Dzieci by takich prezentów nie przyniosły, ale przymuszeni członkowie rodziny już tak, inaczej sensu nie miałyby przygotowania, jedzenie, pieczałowita lista prezentów któe można kupić, czyż nie?
Na sam koniec- matka za bardzo wspiera córkę finansowo, no jak tak można? Córka wynajmuje pokój, pracuje po 12 godzin w gastro, planuje kurs komputerowy. Ma studia, ale kierunek dość pospolity i ogólny, staż w budżetówce i marne grosze na posadzie protokolanta w sądzie. Reszta rodzeństwa radzi sobie znacznie lepiej- prace biurowe, mieszkania (czasem po 2, czasem dom i mieszkanie), no ale matka musi po równo dzielić, ajeszcze lepiej wszystko dawać wnuczkom, bo jak się ma wnuczki to już własne dzieci nie są ważne. Nic a nic. Córka dowiedziała się od swojej bratowej, GRAŻYNY, kurdupla z piekła rodem że powinna iść na kasę do Biedronki, a jeszcze lepiej wrócić do domu rodzinnego na wygrwizdowie gdzie już absolutnie nie ma możliwości rozwoju, żadnych znajomych, zero jakichkolwiek rozrywek by tam znalezc pracę w markecie. Bo przecież wynajem kosztuje, miasto kosztuje, a ból dupy jest bo Grażynie się wydaje że ta podła teściowa daje nie wiadomo ile siana swojemu dziecku, na pewno miliony z tej emerytury. Bo jakby nie dawała dużo, to kupowałaby jej bombelkom zabawki ze Smyka, i najlepiej wydawala co miesiąc z 500 zł. I mówi to ona, osoba po jakiejs pedagogice, której matka załatwiła pracę i opłaca mieszkanie.
Teraz najlepsze, siostra została zaproszona na urodziny bombelka tylko dlatego że na czas pandemii zatrzymała się u rodziców i Grażyna bała się że rodzice nie przyjadą jeśli nie zaprosi także i jej. Dziewczyna poczuła niesmak i zażenowanie, bo dobrze wiedziała że co roku zapraszane jest całe jej rodzeństwo z wyjątkiem jej, przecież Graża jej nie lubi bo mało zarabia a dodatkowo podejrzewa ją o "dojenie" własnej matki. Odpisała więc że nie przyjdzie i aby zaprosili tych co zawsze ( "braci", przynajmniej w teorii ). Rozhisteryzowana Graża zadzwoniła więc do MATKI TEJ DOROSŁEJ KOBIETY, bo ona napisałam chamskiego smsa i w ogóle im tak przykro. Co najlepsze, siostra oczywiście nie przyjechała na tą "uroczystość", ale matka i tak zobaczyła tego smsa i się nasłuchała jaka to siostra chora i powinna się leczyć.
I niech takie madki jasny szlag trafi, bo z ich genów i wychowania nic dobrego nie wyrośnie...

opolskie

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (36)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…